"Siatkówka jest takim wrednym sportem, który pierwsze efekty ciężkiej pracy daje dopiero po latach. Dlatego warto, mimo wielu niepowodzeniom zacisnąć zęby i dawać z siebie maxa, bo to kiedyś zaprocentuje."- Zbigniew Bartman
niedziela, 10 marca 2013
Rozdział 20 Oops
Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi automatycznie wyciągnęłam swojego laptopa z pokrowca i
uruchomiłam system. Usiadłam na swoim łóżku, położyłam laptopa na nogach i załączyłam skaype'a. Zobaczyłam, że
żadne z adresów członków mojej wielkiej rodziny nie jest dostępny, ale za to dostępna była niejaka Monika Bartman,
siostra Zibiego. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i połączyłam się z nią. Kiedy tylko pojawiła się na ekranie od razu
powiedziała
- Hej, Olka. Co tam u ciebie, słonko?
- Hej, Monika. Miło cię widzieć. U mnie wszystko gra, po za tym, że życie mi się ostatnio trochę pokomplikowało. Lepiej
gadaj, co tam u ciebie?- odparłam z uśmiechem
- Aktualnie jestem na dwumiesięcznym urlopie w Barcelonie z Robertem u jego rodziny- pochwaliła się
- To Robert jest Hiszpanem? Czemu mi nic nie powiedział?- odparłam z fochem
- Bo nie nie mam pochodzenia hiszpańskiego, seniora. Moja babcia mieszka w Barcelonie, a reszta rodziny jest na stałe
w Polsce, po za paroma wyjątkami- odpowiedział Robert
- To fajnie. Ja jestem z kadrą w Sofii na rozgrywkach Final Four tego rocznej edycji Ligii Światowej- odparłam
- Oh my goodness! To w ten weekend?! Na śmierć zapomniałam. Przeproś w naszym imieniu Zbyszka, proszę- odparła
zmartwiona Monika
- Dobrze, przekaże mu i powiem, że jesteś na wyjeździe służbowym czy coś w ten deseń i napewno zrozumie-
odparłam- a nasi siatkarze, łącznie z twoim bratem pod okiem trenerskim mojego ojca mają szansę nawet na złoto-
dodałam
- To znakomicie, że w końcu ktoś się za nich zabrał, a właśnie rozmawiałaś już z moim bratem?- odparła z nadzieją
moja rozmówczyni
- Tak, tak. Ostrzegam cię, że przy następnym telefonie do ciebie, będzie miał pretensje, że nie powiedziałaś mu, że się
kontaktujemy- oznajmiłam
- A właśnie, że mu mówiłam, ale ten osioł rzadko kiedy mnie słucha- odparła- a zaczyna coś między wami iskrzyć?-
dodała
- Przestań, proszę. Dopiero co rozmawiałam z nim po kilkunastoletniej przerwie, więc narazie nic między nami nie ma-
odpowiedziałam
- Wy jesteście dla siebie stworzeni i będziecie mieli gromadkę dzieci- oznajmiła z uśmiechem
- Haha! Bardzo śmieszne, Monia. Dopiero co zerwałam z Xawerym, miałam wypadek i narazie nie jestem gotowa na
jakikolwiek poważny związek uczuciowy- odparłam
- Matko boska! Rozumiem, że byłaś z tym dupkiem przez długi okres czasu i bardzo go kochałaś, ale ale nie jesteś już z
nim i musisz się z tym pogodzić i ułożyć sobie życie na nowo z kimś innym- wygłosiła króciótki monolog
- I koniecznie chcesz, żeby ty facetem był twój młodszy brat, prawda?
- Oczywiście, że tak. Zbyszek kocha cię od zawsze. Ciągle mówił jaka to jesteś wspaniała odkąd przeprowadziłaś się
do Włoch, a ja chce mieć taką bratową jak ty, a nie jakąś inną pustą lalę z którymi Zbyszek się umawiał do tej pory-
oznajmiła z uśmiechem
- A to ciekawe. Dosłownie przed chwilą z nim rozmawiałam i powiedział, że żadna panna nie jest nim zainteresowana,
ani on nie jest żadną zainteresowany- odpowiedziałam
- Oprócz ciebie, rzecz jasna. Ty jesteś jakaś spięta odkąd poruszyłyśmy temat o moim bracie- oznajmiła
- Ja spięta? Nigdy w życiu. Nic pomiędzy nim a mną nie zaszło- odparła
- Winny się tłumaczy, moja kochana. To teraz gadaj co się stało?- oznajmiła
- No dobrze. Wracaliśmy z obiadu w stołówce i rozmawialiśmy o wszystkim. Kiedy doszliśmy pod mój pokój już i
otwierałam drzwi to podszedł do mnie i pocałował mnie- odparłam z wstydem
- Całowaliście się?- zapytała zszokowana
- Tak- odparłam
- No widzisz, mówiłam, że jesteście dla siebie przeznaczeni. Kilka lat po twoim wyjeździe do Włoch też wyjechał do
klubu włoskiego w Weronie i wszystkie nasze rozmowy schodziły na twój temat- oznajmiła
- Żartujesz? Nie miałam pojęcia- odparłam
- Czy wyglądam na osobe, która żartuje sobie z uczuć własnego brata? I dodam tylko, że gdyby nie nawał meczy na
początku w Częstochowie, a potem wyjazd do klubu w Surgucie w Rosji uniemożliwiło mu to jeżdżenie na twoje mecze
na początku w Sosnowcu, a potem ligowe we Warszawie, ale musiał grać u siebie- oznajmiła
- O matko. Nie miałam pojęcia, że on coś do mnie czuje. Przecież, gdy wyjeżdżałam do Włoch miałam tylko 10 lat i
byłam dzieciakiem, które nie miało pstro w głowie, a napewno nie myślało o miłości- odpowiedziałam
- A myślałaś o nim chociaż przez chwilę przez te wszystkie lata?
- Oczywiście, że tak. Podczas mojego pobytu w Mantui próbowałam wiązać się z różnymi chłopakami, ale nie umiałam,
a nawet próbowałam jeździć na mecze do Werony, ale obowiązki szkolne i treningi mi nie pozwalały ogladać go tyle ile
chciałam i chyba dopiero w wieku 16 lat po przeprowadzce powrotnej najpierw do Warszawy, a potem do Sosnowca to
wtedy uzmysłowiłam sobie, że kocham twojego brata najbardziej na świecie- odpowiedziałam
- No widzisz. A teraz posłuchaj tego- odparła moja rozmówczyni, a na moim ekranie pojawiło się okienko ze Zbyszkiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cześć ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowe opowiadanie o Grześku Kosoku :) http://walcze-bo-warto.blogspot.com
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
Czekam na jakąś opinie z Twojej strony, jeśli to nie problem, oczywiście ;p
Pozdrawiam poziomkowa ;)
http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/dwa.html pojawiła się dwójka, także zapraszam do czytania i wyrażenia opinii ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam poziomkowa.
Cholera, czyżby Monika w coś ją wrobiła? Znaczy się niekoniecznie wrobiła, raczej oświeciła. :)
OdpowiedzUsuńOlu, korzystaj ze Zbysia, póki możesz! Skoro szaleje za tobą, to nie masz nic do stracenia. :P A można tylko zyskać! :)