sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 14 Małe zapoznanie


- A przepraszam bardzo. To Alexandra Anastasi, córka naszego trenera w kadrze. Olu, poznaj mojego przyjaciela z klubu i reprezentacji Zbigniewa Bartmana- odparł Krzysiek
- Miło mi poznać tak piękną kobietę- odparł szarmancko Zbyszek i pocałował mi dłoń
- To napewno wybaczy ci te spóźnienie, bo swojej córki też szuka, ale myśli, że czeka na nas w hotelu- odparł mężczyzna i wszyscy udaliśmy w kierunku wyjścia z hali.
Pod autokar doszliśmy po kilku minutach. Kiedy tylko stanęliśmy pod pojazdem przed nami ukazał się mój ukochany tato, który na nasz widok powiedział oczywiście po włosku, bo w tym języku mówi, kiedy jest bardzo zdenerwowany
- Gdzieś ty się podziewał?- zwrócił się do Zbyszka
- Szukałem Krzyśka po całej hali i w końcu znalazłem go w towarzystwie pana córki w bufecie- tłumaczył się mężczyzna po angielsku
- Dobra, wierzę ci. Właź do środka- oznajmił ojciec i wszyscy mieliśmy zamiar wejść do pojazdu- Igła i Olka zostają jeszcze tutaj- dodał i oboje zatrzymaliśmy przed wejściem
- Igła, gdzieś ty był, do jasnej cholery?- zapytał, ale tym razem po angielsku
- Przepraszam, panie trenerze. Chciałem wychodzić z hali, kiedy w bufecie zobaczyłem Alexandre samą w złym humorze, więc postanowiłem skorzystać z moich umiejętności rozśmieszania ludzi...- tłumaczył Krzysiek
- I udało mu się- wtrąciłam z uśmiechem
- Mam jeszcze jedno pytanie, jeżeli pan pozwoli oczywiście- dodał Igła
- O co chodzi, Krzysiek?- odparł mój ojciec
- Czy Ola mogłaby z nami wrócić autokarem do hotelu?- zapytał mężczyzna
- No tak. Teraz taxi nigdzie szybko nie dojedzie, więc jedzie z nami- oznajmił- ale będę chciał z tobą po rozmawiać na osobności, jak już dojedziemy do hotelu, moja droga- odpowiedział tata w miarę spokojnym tonem
- Dobrze, tato- odparłam i wszyscy weszliśmy do pojazdu.
Tata usiadł koło Andrea'ego Gardiniego, a ja razem z Igłą dołączyłam do chłopaków na tylnich siedzeniach. Kiedy usiadłam koło Krzyśka automatycznie usłyszałam komentarz na swój temat od Jarosza
- No nieźle, Igła. Masz żonę i dwójkę dzieci, a ty się jeszcze wyrywasz jakąś młodą dziewczynę w barze na hali
- To nie jest moja kochanka, czy coś w tym rodzaju. To jest...- oznajmił
- Jestem Alexandra Anastasi, córka waszego trenera- wtrąciłam z uśmiechem na twarzy
- Przepraszam za te słowa, droga pani. Ma godność to Michał Kubiak- odparł, udawając przy tym pajaca
- Kubiak, ty pajacu jeden. Nawet jak jesteś najebany to tak nie pierdolisz głupot- oznajmił Zbyszek
- Jak wy się odzywacie przy córce trenera? Serdecznie przepraszam za kolegów. Ja jestem
Kuba Jarosz i serdecznie przepraszam za moje wcześniejsze słowa- oznajmił rudy zawodnik
- Przeprosiny zostały przyjęte- odparłam
- Bardzo się cieszę, że mogę poznać. Moja godność to Grzegorz Kosok- oznajmił wyski, ciemnowłosy mężczyzna
- Ja też zawsze chciałam cię poznać- oznajmiłam
- Jak kończymy skład Resovii to ja jestem Piotrek Nowakowski- oznajmił kolejny mężczyzna
- To teraz my: ja nazywam się Marcin Możdżonek i jestem kapitanem tych nieszczęsnych żałośników- odparł z smutkiem w głosie Marcin
- Aż tak źle to nie ma, mój drogi- oznajmiłam z uśmiechem
- Ja jestem Michał Ruciak, ale jak chcesz to możesz do mnie mówić Rucek- dodał następny
- To ja w skrócie: nazywam się Paweł Zagumny
i gram z moimi dwoma poprzednikami w klubie- odparł szybko
- To kto nam jeszcze został?- odparł Igła
- Siurak, teraz twoja kolej- oznajmił Zibi
- Nie nazywaj mnie tak! Miło mi poznać cudowną córkę naszego trenera, a tak po za tym jestem Bartosz Kurek- oznajmił
- Ja też się cieszę, że mogę poznać takiego wspaniałego siatkarza jak ty- odpowiedziałam
- No to na koniec zostałem ja. Nazywam sie Michał Winiarski i gram w Skrze jak paru chłopaków tutaj. Miło mi cię poznać- odparł ostatni, a ja powiedziałam do wszystkich
- Miło mi poznać was wszystkich- a następnie usiadłam na swoim siedzeniu.

P.S
Szału nie ma, ale nic nie udało mi się wymysleć :) Do następnego, cześć :)

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 13 Przykre spotkanie


W pewnym momencie ktoś koło mnie usiadł. Odwróciłam głowę w kierunku nieznajomego i ujrzałam osobę, którą w chwili obecnej najmniej chciałam oglądać, a mianowicie mojego eks Xawerego.
- Czemu nie ćwiczysz?- zapytałam pierwsza patrząc na ćwiczących na dole chłopaków
- Andrea, przepraszam pan trener ćwiczy ze składem na dzisiejszy mecz
- Taaa, tata ma taką zasadę przed ważnym meczem- odparłam z uśmiechem, bo tata spojrzał w moją stronę
- Andrea Anastasi to twój ojciec?- zapytał zdziwiony
- No widzisz po ponad dwuletnim związku nadal nic o mnie nie wiesz- odparłam z wyczuwalną ironią w głosie- a tak po za tym to czego chcesz?
- Chcę z tobą w końcu porozmawiać- oznajmił chłopak
- Ale my nie mamy o czym rozmawiać- odparłam
- Chcę ci wyjasnić tę całą sytuację na spokojnie- oznajmił po raz kolejny
- Wystarczy mi co widziałam tamtego ranka w hotelu i cały tamten wypadek był spowodowany przez ciebie- odparłam
- Mogłaś mieć ten wypadek niezależnie od tego co zobaczyłaś w moim pokoju hotelowym i dobrze o tym wiesz- oznajmił chłopak podniesionym głosem
- Ale jednak miało- oznajmiłam
- A jeszcze jedno: czytałaś mój list?- zapytał z nadzieją w głosie
- Tak i chcę ci oznajmić, że będę z jakimkolwiek facetem, który będzie mi się podobać i tobie nic do tego- odparłam patrząc na niego
- Będziesz ze mną na zawsze, rozumiesz?- odparł z wyraźną nienawiścią w głosie i trzymał mnie mocno za rękę
- Puść mnie! I nie będę z tobą, bo nie jestem twoją własnością!- krzyknęłam na cały głos i usłyszałam jak cały hala zamilkła.
Po chwili odezwał się mój ojciec po angielsku pytając mnie
- Wszystko w porządku, kochanie?
- Tak, tatusiu. Wszystko w porządku- odparłam z uśmiechem w jego stronę, a następnie dodałam do Xawerego- Daj mi człowieku święty spokój!- i wyszłam z trybun.
Reszę treningu przesiedziałam w bufecie pijąc kawę. Kiedy chłopcy skończyli trening, ktoś do mnie podszedł i zapytał
- Można się dosiąść?
- Jeżeli nie nazywasz się Xawery Piotrowski to możesz się dosiąść, bo to wolny kraj- oznajmiłam patrząc przed siebie
- Spokojnie, Xawery jest w szatni i siedzi cały naburmuszony, chyba po tej głośnej wymianie zdań na trybunach. Ja się nazywam Ignaczak. Krzysztof Ignaczak, albo jak to woli Igła- oznajmił mężczyzna, a ja podniosłam głowę- naprawdę jesteś podobna do twojego ojca- dodał
- Dziękuję za te miłe słowa i miło mi pana poznać- odpowiedziałam i wyciągnęłam rękę
- Jestem Krzysiek i nie mów do mnie "pan"- odparł z uśmiechem i odwzajemnił uścisk dłoni
- Dobrze, mówmy sobie po imieniu- oznajmiłam- a po za tym jak ty to robisz, że przy tobie człowiek odzyskuje dobry humor?- dodałam
- Wiesz, taki urok osobisty- odparł szczerząc się przy tym
- Rozumiem. Ja cie bardzo przepraszam, ale musze się juz się zwijać, bo chcę szybko wrócić do hotelu jak najszybciej, a to o tej porze nie lada wyzwanie- oznajmiłam i odsunęłam krzesełko od stolika
- Możesz z nami jechać, jeżeli chcesz tylko. Twój ojciec napewno się zgodzi, a przy okazji poznasz naszą paczkę
- No dobra, przekonałeś mnie. Bardzo się cieszę, że poznam wreszcie moich wielkich idoli- oznajmiłam z uśmiechem, ale ironia w moim głosie była wyczuwalna przez mojego rozmówcę, bo od razu zapytał
- Boisz się mnie?
- Nie. Czemu tak sądzisz?- odparłam
- Bo powiedziałaś to z takim obrzydzeniem. A jeżeli chodzi o Xawerego to nie ma go w naszej paczce. Nasza paczka uformowała sie już wiele lat temu, a Xawery dołaczył do naszej drużyny dopiero w tym sezonie, więc miejsca dla niego tam nie ma- oznajmił Igła, a w tym samym momencie podszedł do nas Zibi, który powiedział
- Igła, ile można cię szukać?! Trener jest wściekły, że ciebie nie ma w autobusie, bo mamy już wracać do hotelu na obiad- oznajmił do przyjaciela, a następnie popatrzył się na mnie swoim uwodzicielskim wzrokiem i dodał - kim jest twoja piękna znajoma?

P.S
Taki trochę przed czasem :) Poprostu nie umiałam sie powstrzymać, żeby dzisiaj nie dodać ! ;) Moja bohaterka staje się sławna w siatkarskim świecie i to mi się podoba :) Jak narazie tyle, a następny rozdział naprawdę pojawi sie dopiero w weekend z fajnymi wątkami(tak sądzę) ;D Do zobaczenia i miłego czytania, cześć :))

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 12 Obserwatorka


Do hotelu, który znajdował się godzinę drogi od lotniska dotarliśmy bardzo szybko, gdyż byliśmy zajęci rozmową. Wyciągnęliśmy swoje bagaże z bagażnika samochodu i udałyśmy się do budynku hotelu.
Kiedy weszłyśmy do hotelu zobaczyłyśmy mojego ojca. Od razu puściłam swoją walizkę i pobiegłam, aby się z nim przywitać.
- Hej, kochanie- powiedział do mnie oczywiście po włosku
- Cześć, tatuś. Cieszę się, że cię widzę- odparłam ze uśmiechem
- Masz pokój koło Rucka i Xavi'ego, a twoje przyjaciółki mają pokój zaraz koło ciebie- oznajmił ojciec i wręczył mi kluczyki do naszych pokoi
- Dzięki, tato. A czemu nie mam pokoju z dziewczynami?-zapytałam zdziwiona
- Bo w tym hotelu nie ma pokoju dla trzech osób, ale wasze pokoje są połączone, więc nie musicie wychodzić z pokoi, żeby się spotkać- oznajmił- teraz musze wracać na trening z Łukaszem, w wy idźcie do pokoi i zobaczymy się później, jeszcze przed meczem- dodał i wyszedł z budynku razem z Ziomkiem.
Wjechałyśmy na trzecie piętro i dotarłyśmy do swoich pokoi. Gdy się rozpakowywałyśmy dziewczyny podeszły do mnie i Monika zapytała pierwsza
- Jesteś gotowa?
- Na co?- odparłam zdziwiona
- Mieszkasz ścianę w ścianę ze swoim eks- odparła Karolina
- No i co? Mam tego idiotę w głębokim poważaniu- oznajmiłam i poszłam pod prysznic, aby się odświeżyć.
Wyszłam z toalety po prawie godzinnej kąpieli
- Dziewczyno, ile można siedzieć w wannie?- zapytała mnie Monika
- Mogłam jeszcze dłużej, bo chciałam się zrelaksować po kąpieli- odparłam- idziecie na hale popatrzeć na chłopaków?- dodałam
- Nie. Ja zostaję w pokoju, bo muszę zadzwonić do rodziców i się zameldować- oznajmiła pierwsza Karolina
- Okej, a ty?- odparłam i zapytałam się drugiej dziewczyny
- Zostanę z Karoliną. Tez się muszę zameldować u rodziców i pogadać z Piotrkiem- odparła dziewczyna
- Spoko. To w takim razie idę na halę i wrócę razem z chłopakami- oznajmiłam i wyszłam z pokoju.
Pod halę dotarłam po kilkunastu minutach. Zapłaciłam taksówkarzowi i zostawiłam napiwek, a następnie weszłam do budynku hali. Weszłam na hall i podeszłam do recepcjonistki i zapytałam po angielsku oczywiście
- Gdzie trenuje polska reprezentacja?
- Na hali numer 5
- A mogłabym wejść tak po cichu na trybuny i popatrzeć jak ćwiczą?- zapytałam dyskretnie z uśmiechem
- Przepraszam, ale to trening zamknięty i nie mogę nikogo wpuszczać nawet na trybuny- oznajmiła kobieta
- A jeżeli jestem córką trenera Anastasiego i mam pozwolenie od niego?- odparłam i wyciągnęłam dowód osobisty, żeby to udowodnić.
Kiedy kobieta pooglądała moje zdjęcie, oddała mi plastik i powiedziała
- Może pani wejść. Wejście na trybuny jest zaraz przed wejściem na halę numer 5 i są słabo oświetlone, więc chłopaki panią nie zobaczą- oznajmiła kobieta, a ja poszłam w wskazanym kierunku.
Weszłam na trybuny i usiadłam na jednym z krzesełek w trzecim rzędzie i patrzyłam jak chłopaki trenują przed dzisiejszym meczem ćwierćfinałowym z Kubańczykami. Podczas całego mini meczu, jaki chłopcy rozegrali w ramach treningu moją uwagę przykuli dwaj moi wielcy idoli Zibi i Cichy Pit.

P.S
Taki sobie :)

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 11 Mała wpadka


Na lotnisku w Sofii wylądowaliśmy szczęśliwie po trzech godzinach lotu. Po odebraniu bagaży wyszłyśmy z terminalu na parking przed budynek lotniska. Nie widząc nikogo z kadry, kto by nas czekał. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do mojego ojca. Tata odebrał po paru sygnałach i powiedział
- Andrea Anastasi. W czym mogę pomóc?
- Tatusiu, gdzie jesteś? Ja z dziewczynami stoimy przed lotniskiem i nikogo z was nie widzimy- odparłam
- Piesa noga- odparł po polsku po czym tylko się zaśmiałam- zapomniałem, że dzisiaj przylatujecie do Sofii. Zaraz kogoś po was wyślę i jeszcze raz cię najmocniej przepraszam i jakoś wam to zrekompensuje- dodał
- Dobra. Czekamy na kogoś przed południowym wyjściem z terminalu B- oznajmiłam i rozłączyłam sie, a następnie powiedziałam do przyjaciółek
- Mój ojciec jak zwykle jest zajęty, ale zaraz kogoś po nas przyśle
- Dobra, ale możemy poczekać w poczekalni w terminalu, bo prędzej czy później sie ugotujemy w naszych ciuchach- oznajmiła Karolina i wszystkie weszłyśmy z powrotem do budynku terminalu.
Po godzinie spędzonej na hali lotniska rozdzwonił się mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni spodnii i zobaczyłam, że na ekranie pojawił się nieznany numer telefonu. Wcisnęłam klawisz z zieloną słuchawką, przyłożyłam słuchawkę do ucha i powiedziałam
- Alexandra Anastasi. W czym mogę pomóc?
- Tutaj Ziomek. Gdzie dokładnie jesteście? Twój ojciec kazał mi po was przyjechać i mamy się streszczać, bo musze wracać na trening- oznajmił Łukasz Żygadło
- Jesteśmy w terminalu B, koło południowego wyjścia- oznajmiłam
- Okej. Właśnie zaparkowałem koło tego wyjścia- odparł
- No spoko. My zaraz wyjdziemy przed budynek i miejmy nadzieję, że się zobaczymy- powiedziałam i rozłączyłam się.
Po odłożeniu słuchawki zwróciłam się do dziewczyn
- Ziomek już na nas czeka. Musimy tylko wyjść przed terminal
- O, to cudownie! W końcu osobiście poznam mojego przyszłego męża!- oznajmiła z uśmiechem Karolina
- Ziemia do Karoliny! Pan Łukasz Żygadło ma już żonę i chyba nawet dziecko- oznajmiła z kolei Monika
- Wiem, wiem, ale pomarzyć zawsze można- odparła dziewczyna
- Czy możecie marzyć kiedy indziej? Bo nasz szofer śpieszy się na trening przed meczem- oznajmiłam, a następnie wszystkie wzięłyśmy swoje bagaże i udałyśmy do wyjścia z terminalu.
Przed budynkiem stałyśmy kilka minut pochłonięte całkowicie nad rozmową co zabrałyśmy ze sobą na ten weekend do Bułgarii.
- Które koszulki wzięłaś ze sobą?- zapytała mnie Monika
- Z nazwiskiem Cichego Pita- powiedziałam niczym paw
- Te koszulki, które przywiozłyśmy ci z Kanady z autografami?- zapytała Karolina
- Nie. Wszystkie dwanaście koszulek, które mi podpisali dzięki wam wiszą u mnie na ścianie w antyramach nad kanapą w moim salonie
- To które koszulki wzięłaś?- zapytała Karolina
- Miałam jeszcze jedną akurat od niego- oznajmiłam- to jest mój przyszły mąż. Będziemy mieli śliczne dzieci: córeczkę Agatę i synów Jakuba i Antoniego, a jak nie z Pitem to z Zibim- oznajmiłam z uśmiechem
- Z tego co wiem to Cichy Pit jest singlem i Zibi również. Oboje szukają, ale miłości swojego życia nie znaleźli jak narazie- oznajmił Łukasz zza moim pleców.
Odwróciłam się cała oblana rumieńcami i słyszałam jak dziewczyny śmiały się zza moimi plecami.
- Jak długo tu stoisz?- zapytała onieśmielona
- Spokojnie. Słyszałem tylko, że bardzo ci się podobają, ale spokojnie nic nikomu nie powiem- odparł Łukasz i pomógł nam przynieść bagaże do samochodu.

P.S
Bardzo mi się podoba ten rozdział :) Miejmy nadzieje, że Polska zagra bardzo dobrze w dzisiejszym meczu Mistrzostw Świata w Hiszpanii :)) Następny rozdział chyba jeszcze dzisiaj, a jak nie to jutro :) I wszystkiego najlepszego dla Justyny Kowalczyk z okazji urodzin i ciesze się jej 3. miejsca, aczkolwiek, gdyby nie te narty Justyna byłaby pierwsza :) Do następnego :) Cześć :D

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 10 Marzenia jednak czasem się spełniają


* * * * *Miesiąc później* * * * *
Przez ostatni miesiąc w moim życiu nie wydarzyło się nic konkretnego, no może oprócz tego, że
jednak moja ukochana choroba jaką jest niewydolność nerek nie pozwoliła mi jednak wrócić na boisko, ale
jestem trenerem, a w zasadzie jego asystentem w moim ukochanym klubie i bardzo się cieszę, że chociaż
tak mogę pomagać wspierać dziewczyny podczas wszystkich rozgrywek ligowych i różnych innych
konkursów. Moja klubowa drużyna wygrała wszystkie następne etapy, ale zajęły niestety 3. miejsce, ale
jak na pierwszy raz, kiedy tak szybko awansowałyśmy, a po za tym wyszłam z szpitala, po 3 tygodniach
zdjęli mi gips z nogi i chodziłam na rehabilitację. Narazie w moim życiu nie pojawił się żaden mężczyzna z
którym chciałabym się związać na stałe, jak z Xawerym. O nim staram sie nie myśleć i żyć pełnią danego
mi życia. Od tamtego fatalnego dnia zamieniliśmy raptem 5 zdań. Dzisiaj z Moniką i Karoliną, która zdała
wzorowo egzaminy, wylatujemy do Sofii w Bułgarii na weekend w trakcie którego będziemy kibicować
polskim chłopakom na ćwierćfinale, półfinale i finale Ligii Światowej 2012 o ile nasi chłopaki się dostaną
powyżej ćwierćfinału, a mój tata załatwił nam bilety, które nie były prawie dostępne na całym świecie już
od ponad 3 miesięcy oraz noclegi w tym samym hotelu w którym będzie spał z kadrą, a dzięki niemu
miałam również relację z całej Ligii Światowej, ponieważ załatwił mi zgodę na podłączenie się do kamer
FIVB i oglądałam każdy mecz na moim laptopie. Oprócz tego PZPS zaproponował mi posadę asystenta
trenerów w polskiej kadrze siatkarskiej mężczyzn i oczywiście ją przyjęłam, ale nikt oprócz taty o tym nie
wie, gdyż to wszystko ma zostać oznajmione im wieczorem podczas uroczystego wieczorku
zapoznawczego zaraz po naszym przylocie do Sofii. Kiedy stałam w terminalu z mamą i Tomkiem i czekałam
na wywołanie mojego lotu to oczywiście musiałam wysłuchać monologu swojej kochanej mamusi, która
nie puściłaby mnie do Bułgarii i uwięziła w złotej klatce, żeby tylko zapewnić mi bezpieczeństwo.
- ...a i uważaj na siebie i zadzwoń zaraz po wylądowaniu na lotnisku...- mówiła swój stały monolog do mnie
mama, kiedy tylko wyjeżdżałam z domu na więcej niż kilka godzin.
- Mamo, ja mam prawie 20 lat, a nie 5 i wiem jak mam się zachowywać w obcym kraju, a po za tym tam
będzie tata, który napewno będzie mnie pilnował jak oczka w głowie i nie pozwoli, żeby cokolwiek mi się
stało- odparłam z uśmiechem
- Twój tata ma na głowie całą kadrę i do opracowania taktyki na następne mecze- odparł Tomek
- W kadrze z tego co wiem to są sami dorośli mężczyźni, więc nie musicie się o mnie martwić, bo
powinniście martwić się raczej o Klaudię i Marka, a ja jako już bardzo duża dziewczynka napewno sobie
poradzę, a po za tym tata zadba, żeby chłopaki z kadry też dbali o moje bezpieczeństwo. Tata odstawi mnie
do domu całą i zdrową najpóźniej 10 lipca, bo i tak ma jeszcze Memoriał Huberta Wagnera do rozegrania
przed wylotem do Londynu, a teraz idę, bo mi samolot odleci- oznajmiłam i poszłam w stronę kas, przy
których stały już moje przyjaciółki.
Kiedy podeszłam do nich cała poirytowana Monika pierwsza zapytała
- Co się stało?
- Moja mama. Jak zwykle zamknęłaby mnie w złotej, ciasnej klatce i nie puszczała nigdzie z domu-
oznajmiłam
- Kocha cię. Moja mama uważa natomiast, że powinnam sobie znaleźć jakiegoś chłopaka, bo nie może
znieść, że w wieku dwudziestu jeden lat siedzę w rodzinnym domu- odparła Monika
- Ale przecież twoim chłopakiem jest Piotrek i mieszkasz u niego- wtrąciła się Karolina
- Owszem. Piotrek jest moim chłopakiem, ale nie mieszkamy razem, tylko czasem u niego nocuje.
Mieszkam z rodzicami, bo chcę pomagać mamie w opiece nad tatą, ale ona uważa, że powinnam sie
wyprowadzić, bo ona sobie poradzi, ale i tak jej nie wierzę- oznajmiła Monika, a w głośnikach usłyszałyśmy wezwanie pasażerów
na nasz lot do Sofii.
Na swoich siedzeniach w samolocie siedziałyśmy po kilkunastu minutach. Kiedy obsługa
samolotu poinformowała nas o tym do czego służą i jak używać kamizelkę ratunkową, maska tlenowa i
pasy bezpieczeństwa nastał spokój na pokładzie i Karolina zapytała, przerywając przy tym ciszę.
- Kto nas odbierze z lotniska po wylądowaniu w Sofii?
- Mój tato, albo podeśle któregoś z chłopaków lub zamówi dla nas taxi- oznajmiła
- Matko kochana, ty to masz szczęście- odparła Monika, zmieniając temat
- Jakie znowu ja mam szczęście?- zapytałam zdziwiona
- Nazywasz się Alexandra Anastasi i jesteś córką trenera polskiej reprezentacji w piłce siatkowej, więc
możesz mieć siatkarzy na wyłączność- oznajmiła dziewczyna na cały głos, a ja gestem kazałam jej się
uciszyć, a następnie powiedziałam
- Radzę ci jeszcze głośniej, bo cię na Antarktydzie nie słyszeli, a po za tym ojciec dopiero w tym roku
załatwił mi te bilety i żadnego siatkarza jeszcze nie poznałam
- Czemu nie chcesz, żeby wszyscy wiedzieli kto jest twoim ojcem? Przecież w naszym kraju przez swoje
czyny trenerskie wobec naszej kadrze siatkarskiej jest legendą- odparła Monika
- To nie znaczy, że wszyscy muszą o tym dowiedzieć. Po za tym nawet nie jestem do niego podobna, no
może po za oczami, bo mój naturalny kolor włosów to rudy- odparłam, po czym zapadła cisza, która trwała aż do końca lotu.

P.S
Rozdział taki sobie ;/ ale za to pocieszam sie wygraną naszych piłkarzy ręcznych wczoraj, ale pierwsza połowa do genialnych nie należała. Po za tym bardzo podobał mi się mecz Radwańskiej i bardzo jej gratuluję. Trochę się zawiodłam na Jerzym Janowiczu, ale też mu gratuluję, bo w ciągu roku roku tak daleko zaszedł, a to już naprawdę coś . . . Te opowiadanie zamienia sie w Modę na sukces, ale nie twierdzę, że takie są moje zamiary, żeby to była baaardzo długa opowieść :) Następne rozdziały pojawią się jeszcze w ten weekend i mam nadzieje, że wam się spodobają . . . A narazie to miłego czytania i liczę na komentarze od was :)

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 9 Obawy


Przyjechali po kilkunastu minutach. Weszli do pomieszczenia i Monika zapytała zaniepokojona
- Co się stało, Olka?- a ja nic nie odpowiedziałam tylko podałam im list od Xawerego
- Czy to są groźby?- zapytałam po dłuższej chwili.
- Wiesz co, wydaje mi się, że z prawnego punktu widzenia to nie jest groźba, ale wezmę to na komendę i popytam kogo trzeba i wtedy powiem dokładniej, jeżeli mogę- oznajmił chłopak
- Dobrze, oczywiście, że możesz. Nie pozwolę, żeby jakiś człowiek zginął przez niego- oznajmiłam.
- Okej, kotek, jedź do domu, a ja zostanę z Olką, bo wczoraj dostałam wiadomość, że nie gram w tym meczu- oznajmiła Monika
- A jak wrócisz do domu?- zapytałam, kiedy Piotrek pożegnał się z nami i wyszedł z sali.
- Zostanę tutaj na całą noc. Mam pozwolenie od pielęgniarek- oznajmiła z uśmiechem Monika
- To fajnie- odparłam- a czemu nie grasz w etapie polskim?
- Bo zgłosiłam trenerowi, że nie będę grała bez ciebie i Karoliny- oznajmiła dziewczyna i uśmiechnęła się
- A dlaczego Karolina nie gra?- odparłam z uśmiechem
- Bo musi być akurat wtedy w szkole na jakimś tam zaliczeniu, a z Natką i Baśką nie zamierzam grać, bo to amatorki i nie zamierzam się dokładać do porażki naszego klubu- oznajmiła dziewczyna
- Trener cię zabije, a właśnie musze do niego zadzwonić- odparłam i wzięłam telefon do dłoni, kiedy Monika wstała i podeszła do drzwi.
Kiedy otwarła drzwi do sali wszedł wcześniej wspomniany nasz trener pan Edward Walesik. Podszedł do łóżka, usiadł na krześle i powiedział
- Coś ty ze sobą zrobiła?
- Taka kolej rzeczy. Za pół roku powinnam wrócić na boisko- powiedziałam z uśmiechem
- No mam nadzieje, że nie przyjmiesz propozycji od Muszyny- oznajmił, a Monika tylko na mnie spojrzała się i powiedziała
- Że co? Do jakiej Muszyny? Czemu ja nic nie wiem?- zalała mnie pytaniami
- Wytłumaczę ci później- odparłam krótko
- Okej, a kogo pan za nas wystawi w jutrzejszym meczu?- zapytała trenera Monia
- Sandrę, Vanessę i Klaudię za was, a reszta dziewczyn bez zmian- oznajmił mężczyzna- kiedy zdejmą ci gips?- dodał
- Z tego co wiem to zdejmą mi go za jakieś 3 tygodnie
- Czyli nie zagrasz do końca sezonu?
- No chyba nie. Ale jadę na Ligę Światową- odparłam z uśmiechem
- To znakomicie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia, a teraz musze lecieć, bo mam trening z dziewczynami- oznajmił trener, pożegnał się z nami i zamknął drzwi.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi Monika z wyrzutami sumienia zadała mi pierwsze z wielu pytań
- O co chodzi z tą Muszyną?
- W dniu naszego wygranego meczu miałam spotkanie z agentem z Muszyny i zaproponował mi granie w ich barwach od przyszłego sezonu- oznajmiłam
- To czemu nie przyjęłaś oferty od tak dobrego klubu?- zapytała zdziwiona dziewczyna
- Bo odpowiedź miałam dać do zeszłej środy, a dzisiaj jest piątek i jeszcze nikt oprócz Xawerego o tym nie wiedział- odparłam z smutkiem
- Czyli zostajesz z nami?
- Tak, na najbliższy sezon, ale chyba i tak już chyba skończę z grą i karierą siatkarską- oznajmiłam
- Czemu? Przecież jesteś jedną z lepszych zawodniczek w naszym klubie
- Moje wyniki się pogarszają. Leki, które biorę już coraz mniej pomagają- oznajmiłam
- Kiedy masz badania kontrolne?
- Jak tylko wyjdę z szpitala to muszę iść do kliniki onkologicznej po odbiór wyników, które jak przypuszczam są kiepskie- oznajmiłam z wymuszonym uśmiechem
- Będzie dobrze i nie będziesz musiała rezygnować z siatkówki- odparła Monika i przytuliła mnie.

P.S
Ha, niespodzianka, taka mała ! Taki rozdział o niczym ... Miłego czytania ;) Jutro będzie następny :D

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 8 List


Kiedy zamknął drzwi, podszedł do mnie i do mamy, i przywitał się
- Witaj, córeczko. Jak się czujesz?- zapytał po włosku, bo nie umie mówić po polsku i w tym języku toczyła
sie cała ta rozmowa, siadając koło łóżka
- Bardzo dobrze. Właśnie mówiłam mamie, że powinna wracać do domu i ma się położyć spać, bo wygląda
jak chodzący trup- powiedziałam ojcu
- Donatko, ona ma rację- odpowiedział ojciec
- Matko kochana, jesteście identyczni. Dobra, idę spać i zajmę się domem. Wpadnę wieczorem około 18,
dobrze?- odparła mama i pocałowała mnie w policzek
- Dobrze, mamo. Jak coś będę potrzebowała, albo jak coś będzie mi się tu złego działo- oznajmiłam z
uśmiechem, a kobieta wyszła z sali i udała się do domu.
Kiedy zamknęła drzwi tata przybliżył się do mojego łóżka i powiedział
- Kochanie, gratuluję tobie tego ostatniego wygranego meczu i przejścia do fazy ogólnopolskiej- powiedział
- Dziękuję, ale nie zagram w tym meczu, bo jest jutro, a wypiszą mnie dopiero w poniedziałek z nogą w
gipsie- odparłam z gniewem do taty
- Wszystko będzie dobrze, kochanie- odparła tato
- Wiem, tatuś. Co tam u ciebie i Ericki?- odpowiedziałam i zmieniłam temat
- Dobrze. Gdyby nie ten wypadek to chciałem cię zaprosić na wspólną kolację- oznajmił tata
- A to ominęły mnie urodziny twoje lub Ericki?- zapytałam z zdziwieniem
- Nie, kochanie. Oboje mamy urodziny w październiku dopiero. Jak wyjdziesz z szpitala to chciałbym
zaprosić cię do Włoch, żebyś się bardziej zregenerowała
- Dziękuję tato, napewno przylecę jak tylko będe mogła
- To wszystko. Muszę już lecieć, bo mam zaraz trening z kadrą przed zbliżającym się turniejem i musze
wracać do Katowic. Mam nadzieje, że zobacze cię na trybunach- oznajmił tata
- Oczywiście- odparłam z uśmiechem, po czym tato wyszedł z sali.
Po zamknięciu drzwi przez tatę wzięłam kopertę z stoliczka przy łóżku od Xawery. Otwarłam
kopertę i zaczęłam czytać list od tego idioty w którym było napisane

"Droga Oleńko,
Wiem, że nigdy mnie mi nie wybaczysz
tego co ujrzałaś w czwartek w hotelu.
Nawet nie próbuje błagać cię o wyba-
czenie. Chciałbym, żebyś wiedziała, że
to co mówiłem ci na schodach w hotelu,
że to Ilona mnie zaciągnęła do łóżka,
kiedy byłam całkowicie zalany. Wiedz
też, że cie bardzo kocham i zawsze bę-
dę o ciebie walczyć z każdym mężczy-
zną, który stanie na drodze do naszego
wspólnego szczęścia.
Na zawsze twój
i zawsze
kochający ciebie
Kocham cię
Twój Xawery".

Po przeczytaniu listu zadzwoniłam do Piotrka, który jest z zawodu technikiem policyjnym i
pracuje w sekcji porwań. Na numerze domowym nikt nie odbierał, ale za jak zadzwoniłam na numer
komórkowy to odebrał po paru chwilach i powiedział
- Bardziewicz, słucham
- Piotruś, mam do ciebie sprawę
- O hej, Olka. Co się stało?- zapytał
- Ta sprawa dotyczy Xawerego, możesz przyjechać?- odparłam
- Tak, zaraz będę. Monika też może przyjechać?- zapytał na odchodne
- Oczywiście. Może mi doradzi- oznajmiłam
- Okej, to zaraz będziemy- odparł Piotrek i rozłączył się.

P.S
Mało znaczący rozdział :) ale cóż :) do następnego i miłego czytania :)

Rozdział 7 Strasznie długi sen


* * * * * * *Tydzień później* * * * * * *
Kiedy powoli otwierałam oczy zaczęło mnie razić jakieś bardzo jasne światło. Na twarzy czułam jakiś ucisk, ale się okazało, że mam maskę tlenową. Chciałam poruszyć prawą nogą, ale coś mi ją usztywniało. To samo chciałam zrobić z rękami, ale na szczęście umiałam poruszyć obydwoma. Gdy otworzyłam szerzej oczy i zobaczyłam swoją mamę, Donatę, która na widok moich otwartych oczu powiedziała
- Witaj, córeczko
- Cześć, mamo. Gdzie jestem?- zapytałam ledwo wydobytym z gardła głosem
- Kochanie, miałaś wypadek samochodowy i to bardzo poważny. Pamiętasz coś z tego dnia?
- Tak, chociaż wolałabym zapomnieć w 100%- odparłam i poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
- Oleńko, co się wtedy stało?- zapytała mnie mama
- Opowiem ci jak już bardziej dojdę do siebie. Jak długo byłam nieprzytomna?- zapytałam kolejny szeptem
- Lekarze wprowadzili cię w śpiączkę i dopiero teraz po równym tygodniu cię wybudzili- wytłumaczyła mi moja rodzicielka
- Czyli rozgrywki w Kanadzie się już odbyły?- zapytałam
- Tak. Karolina i Monika były i przywiozły dla ciebie kilka pamiątek- odparła z uśmiechem
- A są teraz w szpitalu?
- Tak, znaczy tylko Monika, bo Karolina musiała pojechać do domu, bo jutro ma parę sprawdzianów i musi się pouczyć, przynajmniej mi tak mówiła- oznajmiła moja rozmówczyni, a ja się tylko uśmiechnęłam
- Tylko od kiedy ona się uczy?- zapytałam sama siebie pod nosem, a do mamy powiedziałam
- To gdzie jest Monia?- zapytałam
- Za drzwiami- odparła mama, a następnie poszła do drzwi.
W pomieszczeniu pojawiła się Monika i jej chłopak. Podeszli do mojego łóżka, wymieniliśmy się uśmiechem na znak powitania, a następnie powiedziałam do mamy
- Mamo, możesz zostawić nas na kilka minut?
- Dobra. Pójdę do bufetu coś zjedz, a wy sobie porozmawiajcie- odparła z uśmiechem, a następnie wyszła z sali.
Gdy zamknęła drzwi, Piotrek zapytał mnie wprost
- Co ci zrobił ten idiota?- ale po tych słowach dostał tylko ostrzegawcze spojrzenie od Moniki, która powiedziała w obronie ukochanego
- Przepraszam za niego, nie powinien tak mówić o Xawerym
- Nic się nie stało, a może tak mówić, bo nie jesteśmy ze sobą- oznajmiłam im, a oni patrzyli na mnie ze zdziwieniem w oczach
- Jak to? Przecież byliście idealną parą- powiedziała Monika, kiedy już minęła ją pierwsza fala szoku
- Tak, byliśmy. Ten idiota zdradził mnie z Iloną- odparłam z łzami w oczach.
- Co za dupek! Czemu mu on jeszcze po świecie chodzi? Mogłem mu dołożyć jak tu był wczoraj- odparł Piotrek
- Co powiedziałeś? Był tutaj?- zapytałam zdziwiona
- Tak. Zostawił ci bombonierkę i jakiś list- oznajmiła Monika i wskazała na mój stolik koło łóżka
- Jeszcze z nim pogadam, ale Piotrek nic mu nie rób, okej?- odpowiedziałam
- Dobra, zostawmy temat tego idioty w spokoju. Mamy dla ciebie parę niespodzianek z Kanady- odparła Monika z uśmiechem, wyciągnęła pudełko i położyła go na stoliku.
- Co to jest?- zapytałam zdziwiona
- To są koszulki od Możdżona, Kurka, Winiara, Ziomka, Cichego Pita, Kosoka, Igły, Zagumnego, Jarosza, Zibiego, Kubiaka i Ruciaka z autografami od wszystkich oraz małą niespodziankę filmową- odparła z uśmiechem Monika i odpaliła swojego laptopa
- A jak im poszły mecze?-zapytałam
- Znakomicie. Pokonali Brazylię, ale przegrali tylko z Kanadą, a tak to rewelacyjnie. Następna faza w dzień dziecka- oznajmił Piotrek
- Na niej zamierzam być w 100%- odparłam z uśmiechem
- Dobra. A teraz patrz na to- wtrąciła się Monika i włączyła mi jakiś filmik.
Z tego co się zorientowałam to był filmik "zza kulis" reprezentacji zrealizowanego w ramach programu "Igłą szyte" kręconego przez Krzyśka Ignaczaka. Na końcu każdy powiedział parę miłych słów dla mnie.
- Jak tego dokonaliście?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Czego niby?- odparł z uśmiechem Piotrek.
- No, skąd wzięliście filmiki od samego Igły?- odparłam
- To są kopie na płytce DVD, a oryginały i tak są u niego na jego słynnej kamerze- odpowiedziała Monika.
- Cudownie. Kochani jesteście, a nasz nocleg w Katowicach nadal aktualny?- zapytałam
- Oczywiście. Tylko nie wiem czy będziesz zadowolona...- oznajmiła dziewczyna
- Niby czemu coś miałoby mi popsuć? Xawery już dla mnie nie istnieje- odpowiedziałam.
- Dobra, my już będziemy się zwijać, bo jest już późno, a jutro mam trening bardzo wcześnie z taktykami na mecz- odparła Monika
- Nie ma problemu. Pozdrów dziewczyny i trenera- oznajmiłam, a oni pożegnali się ze mną i wyszli z mojej sali.
Po kilku chwilach do sali weszła moja mama. Kiedy nie zobaczyła moich przyjaciół zapytała
- To już poszli?
- Tak. Jutro Monika ma trening przed meczem, bo z tego co pamiętam to grają w piątek. Ja też bym grała, gdyby nie ten wypadek i miałam pomóc się dostać do etapu europejskiego- powiedziałam z smutkiem
- Nie martw się, kochanie. Jeszcze nie jeden mecz zagrasz z dziewczynami i staniecie na najwyższym podium- pocieszyła mnie mama- a co ci przywieźli z Kanady?- dodała mama na zmianę tematu
- Koszulki z autografami chłopaków i filmiki od samego Igły- odpowiedziałam z uśmiechem
- To cudownie. A właśnie jak byłaś w śpiączce dzwonił trener i prosił, że jak się obudzisz to masz oddzwonić- odpowiedziała mama
- Nie ma problemu. Ile już tu siedzisz?- zapytałam
- Nie ważne, słoneczko, dla mojego dziecka warto jest się poświęcić- odparła i pogłaskała mnie po policzku
- Idź do domu. Tomek, Marek i Klaudia cie potrzebują, a ja sobie poradzę- odparłam i do pomieszczenia wszedł mój ojciec, Andrea Anastasi.

P.S
Miłego czytania

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 6- Nagłe zdarzenie


Drzwi były otwarte, więc weszłyśmy, a gdy wszystkie stanęłyśmy przed jego biurka i powiedziałam w naszym imieniu
- Dzień dobry, panie trenerze
- Cześć, Olka. Co się stało?- odparł Walesik nie odrywając oczu od dokumentów, które wypełniał
- Chciałam tylko prosić o wolne od treningów w imieniu swoim, Karoliny i Moniki, ponieważ wylatujemy do Kanady na rozgrywki w fazie grupowej grupy B w Lidze Światowej- oznajmiłam
- Dobra, macie wolne od tego piątku do przyszłego poniedziałku, a we wtorek widzę was na treningu w pełni siły- oznajmił trener- teraz szorujcie na rozgrzewkę, a właśnie Ola pogratuluj Xaweremu jego powołania i powiedz mu, że liczymy na niego- dodał
- Dziękuję i przekaże- odpowiedziałam z uśmiechem i we 3 udałyśmy sie na halę.
Trening skończył się jak zwykle po 2 godzinach, poszłyśmy do szatnii. Kiedy przebrałyśmy się zapytałam dziewczyn
- Jedziecie ze mną?
- Nie, rodzice po mnie przyjeżdżają i jedziemy na zakupy do "Złotych Tarasów"- odpowiedziała Karolina
- Okej, nie ma problemu, a ty Monika?
- Razem z Piotrkiem jadę do jego rodziców na obiad przed jutrzejszym wylotem do Kanady- wytłumaczyła sie Monika
- Okej. I tak muszę jeszcze wstąpić do hotelu po Xawerego, więc pa i do zobaczenia jutro- oznajmiłam i wyszłam z szatnii udając się do swojego pojazdu, a następnie ruszyłam pod "Royal Hotel".
Pod hotelem byłam po kilkunastu minutach, gdyż ten hotel był najbliżej położonym punktem noclegowych od hali mojego klubu. Weszłam na hol główny, który był bardzo pięknie urządzony i podeszłam do recepcji.
- W którym pokoju nocuje Xawery Piotrowski?
- A jest pani z nim umówiona?- zapytała w odpowiedzi
- Tak, powinien na mnie czekać. To do którego pokoju mam się udać?- odpowiedziałam z uśmiechem
- Do pokoju 23. Musi pani wjechać windą na drugie piętro i to będą drzwi na przeciwko windy- oznajmiła kobieta
- Dziękuję- odparłam i poszłam do windy.
Zgodnie z instrukcjami pani w recepcji, wjechałam na drugie piętro, a gdy drzwi windy się otworzyły stanęłam na przeciwko drzwi z numerem 23. Zapukałam kilka razy, ale nikt nie otwierał, nacisnęłam klamkę, a drzwi otwarły się. Weszłam do środka po cichu delikatnie zamykając drzwi. Weszłam powoli i doszłam do pokoju z zamkniętymi drzwiami zza których dochodziły dźwięki, jakie można usłyszeć z sypialni podczas stosunku kobiety z mężczyzną. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam swojego ukochanego z moją koleżanką z klubu- Iloną Rogawską, która była podobno lekko przeziębiona. Na ich widok łzy napłynęły mi do oczu i zdążyłam tylko wykrzyczeć
- Jak mogłeś!
Następnie wybiegłam z pokoju, wezwałam windę, ale długo nie przyjeżdżałam, a nie chciałam spotkać ani Xawerego, ani Ilony, więc zbiegłam szybko schodami. Zatrzymałam się na pierwszym piętrze, bo zakręciło mi się w głowie i usiadłam cała zapłakana na schodach. Siedziałam tak kilka chwil, kiedy usłyszałam głos, którego w tej chwili najmniej chciałam słyszeć
- Oleńko, nie płacz
- Płaczę przez ciebie!- odparłam przez łzy- w czym ona jest lepsza ode mnie?!-dodałam nie patrząc na niego
- To ona mnie wczoraj upiła w barze i wykorzystała to, że byłem zalany i zaciągnęła mnie do mojego pokoju do łóżka- próbował tłumaczyć się, ale i tak w to nie uwierzyłam, więc powiedziałam po chwili do niego
- I tak ci nie wierzę- odpowiedziałam i znowu zaczęłam zbiegać po schodach.
Zeszłam na hol, udałam się szybko do swojego samochodu, siadłam na siedzeniu kierowcy i zaczęłam beczeć. Po kilku chwilach opamiętałam się i ruszyłam swoją Hondą w nieznanym kierunku. Kiedy jechałam koło Okęcia rozdzwonił się mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiła się nazwa "Xawery", ale odrzuciłam te połączenie i sytuacja ta powtórzyła się kilkadziesiąt razy. Wzięłam telefon i wykręciłam numer do Moniki. Dziewczyna odebrała po kilku sygnałach i powiedziała
- Słucham cię, Aleksandra
- Bardzo śmieszne- powiedziałam przez łzy- jesteś zajęta?
- Olka, co się stało? Czemu płaczesz?- zapytała zaniepokojona dziewczyna
- Przyjedziesz do mnie za pół godziny z Piotrkiem?- zapytałam przez łzy
- Tak, oczywiście. Zaraz u ciebie będziemy- odparła Monika, a ja rozłączyłam się.
Jechałam chyba ulicą Marszałkowskiego, kiedy przede mną pojawił się nagle jakiś wariat i zajechał mi drogę  a ja straciłam kontrolę nad kierownicę. Próbowałam kierować samochodem, ale na daremno. Ostatnim dźwiękiem  jakim usłyszałam było uderzenie drzwi z mojej strony w drzewo. Później zasnęłam, czując tylko potworny ból.

P.S.
W końcu coś sie wydarzyło ! <jupi> . Na kolejny rozdział zapraszam już jutro :) Miłego czytania :)

Rozdział 5- Miły początek dnia


Następnego dnia obudził mnie dźwięk budzika o godzinie ósmej. Po paru minutach wygramoliłam się spod kołdry, poszłam do kuchni i zrobiłam sobie syte śniadanie. Po zjedzeniu dużej ilości jajecznicy z szczypiorkiem na boczku, poszłam się przebrać w czarne, idealnie dopasowane do moich nóg rurki, czerwoną, obcisłą bluzkę z napisem "I can be...". Zrobiłam sobie delikatny makijaż, a następnie ubrałam jeszcze czarny sweterek oraz parę czerwonych converse'ów, wzięłam torbę z rzeczami na trening i poszłam do swojej srebnej Hondy Civic i pojechałam na halę, ale po drodze pojechałam jeszcze po Monikę. Podeszłam do klatki w którym mieszkała dziewczyna ze swoim chłopakiem, zadzwoniłam na przycisk pod numerem 9 przy którym pisało Bardziewicz, bo mieszkanie należało do Piotrka. Po paru sygnałach odebrał Piotr i powiedział
- Słucham
- Piotrek, to ja Olka. Monika jest już gotowa na trening?- oznajmiłam i zapytałam chłopaka
- Tak, już schodzi, tylko jeszcze dokończy makijaż. Zaczekaj w samochodzie- odparł Piotrek
- Dobrze, czekam- odparłam, a następnie wróciłam sie do swojego samochodu.
Monika po 15 minutach siedziała koło mnie na przednim siedzeniu wozu i powiedziała
- Jak minęła noc?- zapytała mnie dziewczyny, kiedy wyjeżdżałam z parkingu pojazdem
- Normalnie. Xawery musiał nocować w hotelu, bo przepadłoby mu ponad 500 złotych- odpowiedziałam
- O kurde, gdzie on sobie tę nocleg opłacił?- zapytała zdziwiona Monika
- W "Royal Hotel"
- No to chłopak zaszalał- oznajmiła Monika- a właśnie dowiedziałaś się dlaczego Xawery nie leci z nami do Kanady?
- Tak, wyciągnęłam to od niego, kiedy odprowadził mnie do domu- pochwaliłam się
- No to czemu nic nie mówisz?- zapytała Monika
- Leci z kadrą- odparłam krótko- reszty się dowiesz, kiedy zaraz wrócę, bo idę po Karolinę
- Czekam- odparła Monika, a ja poszłam do mieszkania Karoliny.
Podeszłam do klatki, nacisnęłam przycisk koło okienka z numerem 4 na którym było napisane "Tomaszewicz" i po paru sygnałach usłyszałam głos jej matki, pani Katarzyny
- Słucham
- Dzień dobry, pani Kasiu. Jest Karolina?
- Tak, właśnie szykuje się na trening- oznajmiła matka dziewczyny
- Proszę przekazać, że razem z Moniką czekam na nią w samochodzie na dole- odpowiedziałam
- Dobrze, przekaże i powiem żeby się pospieszyła- oznajmiłam pani Tomaszewicz
- Dziękuję i życzę miłego dnia. Do widzenia- oznajmiłam
- Również dziękuję i tobie również życzę miłego dnia. Do widzenia- odparła pani Katarzyna i odłożyła słuchawkę domofonu, a ja poszłam do swojego samochodu na parkingu.
Kiedy doszłam do samochodu, wsiadłam na siedzenie przed kierownicą i powiedziałam do Moniki
- Karolina zaraz zejdzie
- Dobra, to na jakim stanowisku leci z kadrą do Kanady?- zapytała ponownie z nadzieją w głosie dziewczyna
- Na pozycji rozgrywającego z numerem 25 w kadrze Andrei Anastasiego- odparłam z uśmiechem
- To cudownie. Mamy w końcu jakiegoś sławnego przyjaciela- oznajmiła z uśmiechem Monika, a w tym momencie na tylnie siedzenie usiadła Karolina słysząc ostatnie zdanie wypowiedziane przez Monikę
- Z kim się znowu zaprzyjaźniłaś, Monia?- zapytała dziewczyna
- Z nikim, to Xawery gra jako zawodnik w Lidze Światowej z numerem 25- odparła z podnieceniem Monika i ruszyłyśmy w stronę naszej hali sportowej.
Pod halę dojechałyśmy po pół godzinie, gdyż po drodze napotkałyśmy 2 potężne korki rozciągające się nawet na 3 kilometry. Weszłyśmy na hol główny i podeszłyśmy do recepcji, a tam stała lubiana przez wszystkich pani Marcysia
- Witamy, którą szatnię zamówił sobie dzisiaj trener Walesik?- zapytała w naszym imieniu Monika
- Tym razem macie szatnię numer 5, ale już są tam Zuzia i Dominika- oznajmiła kobieta, a my poszłyśmy do wskazanej szatnii.
Weszłyśmy do wskazanej szatnii i zobaczyłyśmy tam wspomniane wcześniej dziewczyny. Podeszłyśmy do swoich szafek, które były koło siebie. Przebrałyśmy się w swoje stroje klubowy, a następnie wyszłyśmy na halę zaglądając po drodze do gabinetu trenera.

P.S
Tak wiem, to jest kompletnie zjebane i nie ma w tym żadej akcji, ale obiecuje, że się poprawię ;) Miłego czytania ;) Do następnego ... ;D

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 4- To miała być niespodzianka


Kiedy dziewczyny zniknęły za naszymi plecami, szliśmy w milczeniu patrząc sobie często prosto w oczy, a Xawery obejmował mnie ramieniem. Szliśmy już tak około pół godzinki, gdy nagle oznajmiłam
- Ty coś knujesz, ja to wiem
- Co takiego, słońce?
- Wcale nie masz rozgrywek w lidze uniwersyteckiej, bo sam mi wcześniej powiedziałeś, że w Stanach są wakacje, a w czasie przerwy letniej nie ma żadnych meczy ligowych- wytłumaczyłam o co mi konkretniej chodzi
- No dobra, rozgryzłaś mnie. Skłamałem z tymi rozgrywkami
- To czemu nie lecisz do Kanady na rozgrywki?- zapytałam
- Lecę, ale nie z tobą i dziewczynami- oznajmił Xawery
- Jak to? Czy ty mnie zdradzasz?- zapytałam ze smutkiem w głosie
- Jak tak możesz myśleć! Kocham cię nad życie, skarbie- oznajmił i pocałował mnie w usta
- To z kim lecisz na rozgrywki do Kanady?
- To miała być niespodzianka i miałaś się dowiedzieć o tym, kiedy zobaczyłabyś mnie na boisku, a tak po za tym to lecę z reprezentacją jako zawodnik z numerem 25 pod wodzą pana Andrei Anastasiego- oznajmił z uśmiechem Xawery, a ja powiedziałam
- To cudownie- a następnie na mojej twarzy zagościł smutek.
Xawery widząc to zapytał zaniepokojony
- Co się stało, kicia?
- Dzisiaj miałam spotkanie z przedstawicielem Muszyny
- I co chciał?
- Mam ofertę od tamtego klubu na grę w ich barwach na następne 2 sezony za 639 tysięcy złotych- odpowiedziałam
- Nad czym się tu jeszcze zastanawiać, słońce, przecież to genialna propozycja- odpowiedział ku mojemu zaskoczeniu
- Tu mam już poukładane życie, rodzinę, przyjaciół. Nie mogę tego od tak z dnia na dzień porzucić- odparłam
- Muszyna to wspaniały klub. Zdobędziesz tam wiele nowych doświadczeń, zyskasz nowych przyjaciół- odparł Xawery, a ja tylko na niego popatrzałam
- Jak tak możesz mówić? Odrzucę te wszystkie propozycję  które mi złożyły nawet amerykańskie kluby i zostanę tutaj na zawsze- powiedziałam przyśpieszając trochę tępo swojego kroku.
- Amerykańskie kluby? Jakie?- odparł z zdziwieniem Xawery
- A jakie to ma znaczenie? Skoro i tak zostaję tutaj w Warszawie- oznajmiłam
- Mam jeszcze 3 lata do skończenia uczelni w San Diego, więc oczywistą rzeczą byłoby, żebyś była ze mną w Stanach jako moja dziewczyna- oznajmił chłopak
- Wiem, że w tym momencie zranię twoje uczucia, ale jednak wolę zostać tutaj i grać w Warsaw Club Volleyball Junior, a potem może dostanę awans do części seniorskiej razem z Moniką i Karoliną.
- Okej, rozumiem. Robisz jak uważasz, a ja się do tego dostosuję, bo cię strasznie kocham- odparł i pocałował mnie w czubek głowy
- Ja ciebie też, kochanie- odpowiedziałam i nawet nie zauważyliśmy kiedy doszliśmy pod mój blok.
- To chyba musimy już się pożegnać?- odparł z lekko wyczuwalną rozpaczą w głosie Xawery
- No niekoniecznie. Nocujesz w hotelu?- odparłam, a on pokiwał głową na potwierdzenie- a masz opłacony nocleg?- i on znowu pokiwał głową na potwierdzenie- czyli nie możesz zostać u mnie na noc?- tym razem pokiwał na zaprzeczenie i powiedział
- Niestety, w "Royal Hotel" trzeba płacić za nocleg z góry, a po tym mam tam bagaże
- A za ile noclegów masz zapłacone?- odparłam
- Na szczęście tylko dzisiaj, bo myślałem, że będę jutro wylatywać do rodziców do Zakopanego, a po za tym myślałem, że mieszasz z Moniką- wytłumaczył się Xawery
- Bo mieszkałam, ale ona wyprowadziła się do swojego chłopaka Piotrka już jakieś 2 miesiące temu, ale zapomniałam jakoś ci wspomnieć o tym fakcie podczas naszych rozmów przez skype'a- wytłumaczyłam się szybko chłopakowi
- Dobra, lecę już, bo mi jeszcze hotel zamkną. Dobranoc, miłych snów- odpowiedział i pocałował mnie po raz kolejny tego wieczoru w usta
- Dobranoc. Zadzwonię rano- odparłam i również złożyłam na jego ustach pocałunek, a następnie weszłam do klatki i wjechałam windą na 4 piętro, gdzie mieściło się moje mieszkanie numer 32.
Otwarłam drzwi, weszłam do środka, rzuciłam drzwi na szafkę, która stała na przedpokoju, poszłam do sypialni po pidżamę, wzięłam szybki prysznic, gdyż byłam za bardzo zmęczona na długą, relaksacyjną kąpiel, bo mogłabym zasnąć w wannie i nie daj Bóg się utopić, po prysznicu, weszłam pod cieplutką kołdrę i włączyłam sobie telewizor i oglądałam jakąś komedie romantyczną na TVP2. Po obejrzeniu prawie całego filmu, wyłączyłam urządzenie i położyłam się spać po tym bardzo emocjonującym dniu, słuchając przy tym muzyki z mojego odtwarzacza MP3.

P.S
Tak oto jest 4 rozdział :) Mam nadzieje, że wam się spodoba ;) w ten weekend dodam chyba aż 4 rozdziały,ale to jeszcze zobaczę czy będzie mi sie chciało ... Miłego czytania ;) Cześć ;)

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 3- Zapomniane urodziny


Kiedy zamknęłam drzwi, automatycznie udałam się do szatni, aby się przebrać. Najpierw jednak poszłam do recepcji po kluczyk do drzwi, gdyż byłam pewna, że wszystkie dziewczyny już wyszły, a Karolina i Monika czekają na mnie w samochodzie tej pierwszej. Gdy stanęłam przy recepcji powiedziałam do kobiety, która stała w recepcji.
- Dobry wieczór, jest już kluczyk do szatni numer 3?- zapytałam z uśmiechem
- Nie, jeszcze nikt mi go nie oddał. Gratuluje zwycięstwa- oznajmiła pani Marcysia
- Dziękuję bardzo- odpowiedziałam i poszłam z powrotem do szatnii.
Kiedy doszłam do pomieszczenia i nacisnęłam klamkę, drzwi same się otworzyły, a w środku było ciemno. Zaniepokojona weszłam do środka z najgorszymi obawami, oświeciłam światło i na moich oczach ukazały się wszystkie zawodniczki drużyny Warsaw Club Volleyball Junior. Podeszły do mnie, wzięły na ręce i zaczęły mnie podrzucać skandując przy tym
- Ola, Ola, Ola, będzie mistrzem świata!
Gdy kończyły postawiły mnie z powrotem na ziemie. W szoku zapytałam wszystkie zgromadzone w tym pomieszczeniu
- Co wy tu jeszcze robicie? Czemu nie jesteście w jakimś pubie i nie oblewacie naszego zwycięstwa?
- Bo ktoś ma dla ciebie niespodziankę- odparła Karolina, a dziewczyny utworzyły mały tunelik, a wśród nich pojawił się mój ukochany chłopak Xawery, który studiuje w San Diego na jednej z lepszych uczelni sportowych o profilu siatkarskim na świecie. Na jego widok podeszłam do niego, rzuciłam mu się na szyję, złożyłam pocałunek na jego ustach i zapytałam
- Co tu robisz, kochanie? Jest dopiero środek semestru
- Przyjechałem, bo w Stanach zaczęła się właśnie przerwa letnia, więc całe wakacje będę w Polsce, a po za tym Monia i Karola mnie zaprosiły na mecz- próbował tłumaczyć się Xavi, jak go lubiłam często nazywać, a on tego nie znosił.
- Skąd wiedziałam, że to ich sprawka?- odparłam patrząc sie na dziewczyny- ale i tak wam dziękuję
- Chcemy, żebyś była szczęśliwa. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- oznajmiła Monika i złożyła przyjaciółce życzenia.
- O matko! Zapomniałam o własnych urodzinach- odparłam z wielkim uśmiechem, a Zuzia wręczyła mi w imieniu całego zespołu prezent- nie musiałyście. Wystarczy mi, że jesteście tutaj razem z Xawery i wygrałyśmy dzisiejszy mecz- dodałam
- Otwórz, to taki mały drobiazg od nas wszystkich- oznajmiła Karolina, a ja szybko odpakowałam prezent.
Moim oczom ukazała się kolejna koszulka męskiej reprezentacji z numerem 9, czyli mojego wielkiego idola Zbigniewa Bartmana oraz jakąś kopertę. Otworzyłam ją, a tam były bilety na wszystkie mecze w fazie grupowej na tego rocznej edycji Ligii Światowej.
- Czy mnie oczy nie mylą?- zapytałam z uśmiechem
- Oczywiście, że nie. Każdy mecz fazy grupowej obejrzymy razem z Moniką z pierwszego rzędu i to w sektorze VIP, a śpimy w tych samych hotelach co nasz cudowna kadra- odparła Karolina.
- A ty z nami nie jedziesz, kochanie?- zapytałam zdziwiona, gdy dziewczyna wymieniła tylko imiona swoje, moje i naszej przyjaciółki
- Muszę wracać na treningi na uczelnię, bo mamy rozgrywki Ligii uniwersyteckiej. W Polsce będę jeszcze w sierpniu- wytłumaczył się Xawery z uśmiechem
- Nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że knujesz dla mnie jakąś niespodziankę, a po za tym dziękuje wam bardzo- oznajmiłam i przytuliłam po kolei Xawerego, Karolinę i Monikę.
- Nic nikt nie knuje, skarnie, a jak przyjdziesz do domu to radzę ci się zacząć pakować, bo wylatujemy do Kanady za 2 dni- odparł Xawery- a znając ciebie, kochanie, to potrzebowałabyś tygodnia na spakowanie swoich ubrań- dodał i pocałował mnie w usta.
- Nieprawda- odparłam z uśmiechem.
Po moich słowach słowach drzwi naszej szatnii się otworzyły i stanęła w nich pani Eleonora- klubowa sprzątaczka, która na nasz widok zapytała
- Dziewczynki, co wy tu jeszcze robicie?
- Świętujemy urodziny Olki- oznajmiła Dorota
- Gratuluję i życzę wszystkiego najlepszego Olu, ale musicie już iść do domu, bo muszę posprzątać całą halę, a jest już późno- odpowiedziała pani Eleonora
- Która jest godzina, proszę panią?- zapytała Marlena
- Jest już 21, a mam jeszcze 3 szatnie do posprzątania, całą halę i jeszcze trybuny- powiedziała pani Eleonora.
- Dobrze. Idziemy już. Nie chcemy więcej pani przeszkadzać- oznajmiła w imieniu wszystkich Karolina i wszyscy opuściliśmy szatnię, żegnając się przy tym z panią Eleonorą.
Kiedy wszyscy stanęliśmy przed budynkiem hali Pola- nasza genialna rozgrywająca zapytała na cały głos
- To do którego baru idziemy opijać nasze zwycięstwo?
- A czy przypadkiem wy wszystkie, oprócz Oli i Moniki jesteście niepełnoletnie?- odparł Xawery z uśmiechem
- Ja za tydzień mam 18, więc mi wolno- odparła Karolina z oburzeniem
- Według prawa polskiego, nie możecie spożywać alkoholu poniżej osiemnastego życia- oznajmił Xavi
- Przecież rodzice się nie dowiedzą- odparła tym razem Ula
- Nie. Słyszałyście, co Xawery powiedział? Wszystkie idziecie do swoich domów i połóżcie się spać, bo jutro mamy trening, a Karolina, Ula, Zuzia, Julka i Zuzia grają w następnym etapie w wyjściowej szóstce, który ma się odbyć po pierwszej kolejce fazy grupowej w Kanadzie- powiedziałam do wszystkich zgromadzonych
- Dobra, to do jutra. Jedziecie ze mną i Karoliną?- oznajmiła Monika, a następnie zwróciła sie do mnie i Xawerego
- Nie, pójdziemy sobie piechotą. Prawda, kochanie?- odparłam i zwróciłam się do swojego ukochanego
- Tak. Jest taki piękny wieczór, szkoda go na jazdę samochodem- odparł Xawery
- To w takim razie do zobaczenia jutro na treningu. Dobranoc- odpowiedziałam  pożegnałam się z dziewczynami i poszłam wraz z chłopakiem przed siebie.

P.S.
Jeszcze jeden dzisiaj, ale naprawdę ostatni w tym tygodniu :) Dla mnie Gala Plebiscytów była genialnie zorganizowana, a najlepszy był według mnie "najlepszy zagraniczny statyw świata" :) Zastanawia mnie jedno: czy tylko ja uważam, że trenerem roku powinien zostać Andrea Anastasi? Odpowiadajcie co o tym sądzicie w komentarzach i wspomnijcie w nich coś na temat tego rozdziału :) Następny naprawdę w przyszłym tygodniu :) Miłego czytania i do następnego, cześć :D

Rozdział 2- Nie spodziewana oferta


    Po bezlitosnym wbiciu przez naszą Karolinę piłki w boisko przeciwniczek, automatycznie
wszystkie zbiegłyśmy się w kółeczko i kręciłyśmy się tak przez kilka minut, ale potem wszystkie
zostałyśmy wygnane do szatnii, gdyż musiałyśmy się szybko przebrać, aby następnie wrócić do naszych
domów i wspólnie z najbliższymi cieszyć sie naszym, jak narazie małym zwycięstwem. Kiedy po kilkunastu
minutach wszyscy się rozeszli na hali zostałam tylko ja, Monika i Karolina, moje dwie najlepsze
przyjaciółki w klubie.
- No i stało się. W końcu jesteśmy w etapie ogólnopolskim naszych ukochanych mistrzostw- oznajmiłam
pierwsza z wyraźną radością w głosie.
- Dziewczyny, byłyście bezkonkurencyjne. Jak zagracie tak w następnym meczu to etap europejski mamy
na wyciągnięcie ręki- oznajmił zza naszych pleców trener Walesik, który niespodziewanie wszedł na hale,
podczas naszej rozmowy.
- Wiemy, panie trenerze. Damy z siebie wszystko. Mogę to obiecać w imieniu całej drużyny, że nie
zawiedziemy pana również w następnym etapie- oznajmiła w naszym imieniu Karolina, gdyż ja i Monika nie
mogłyśmy wydobyć żadnego dźwięku z ust.
- Wystarczy, że pan wystawi mnie, Olkę i Karolinę na każdym meczu to zwycięstwo w tych mistrzostwach
mamy w kieszeni- dodała z kolei Monika z dużym uśmiechem na twarzy.
- Trzymam was za słowo, dziewczyny. W następnym meczu będzie z wami grała Zuzia, Julka i na libero
Ulka, więc od następnego treningu będziecie grały w takim ustawieniu, a jeżeli chodzi o drugi skład to
jeszcze się zastanowię. Przekażecie to tej pozostałej trójce?- oznajmił trener do nas
- Tak, oczywiście, że przekażemy- odparłam
- A właśnie, Olka, mogę cię prosić do swojego gabinetu?- zwrócił sie do mnie trener
- Tak, już idę- oznajmiłam, a następnie powiedziałam do dziewczyn- zaczekacie na mnie w szatnii?
- Tak, oczywiście. Musimy opić nasze zwycięstwo. Leć- odpowiedziała z uśmiechem Monika, a następnie
razem z Karoliną opuściły halę.
    Udałam się wraz z trenerem do jego gabinetu. Walesik otworzył drzwi i pozwolił mi wejść jako
pierwszej do pomieszczenia w którym siedziało dwóch mężczyzn. Pierwszym mężczyzną okazał się mój
przyjaciel, a jednocześnie menedżer Igor Sarkowski, ale drugi mężczyzna nadal zostawał dla mnie nie
znany. Z grzeczności przywitałam się z obydwoma panami i usiadła na wolnym krześle koło mojego
menedżera.
- Olu, napewno się zastanawiasz kim jest ten mężczyzna w garniturze i dlaczego cię tu wezwałem zaraz po
naszym cudownym meczu?- zaczął swój monolog trener
- No tak, bardzo mnie to ciekawi- odparła Ola, a trener tylko spojrzał na tego tajemniczego pana w czarnym
garniturze, który automatycznie zabrał głos
- Nazywam się Robert Edyński i pracuję jako przedstawiciel w kontaktach z zawodnikami w klubie
Muszynianka Muszyna i prezes naszego klubu chciałby pani zaoferować granie w naszym klubie w sezonie
2012/2013 z kwotą transferową o wysokości 639 tysięcy złoty za każdy sezon w naszym klubie-
opowiedział pokrótce mężczyzna.
    Otworzył swoją ciężką, skórzaną walizkę na dokumenty, która wyglądała jakby miała już kilka
lat. Zaczął szperać, gorączkowo przerzucając różne dokumenty. W końcu wyciągnął potrzebny formularz i
wręczył mi go. Spojrzałam niepewnie na świstek papieru, który trzymałam w ręce i z powrotem usiadłam
na swoje krzesło.
- Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Muszę się naradzić z moim menedżerem i przemyśleć to wszystko na
spokojnie. Mogę dać panu dać ostateczną odpowiedź najpóźniej za tydzień?- odparłam ze zdumieniem
- Tak. Proszę się zastanowić, proszę pani. Czekam na odpowiedź do przyszłego wtorku- oznajmił Edyński-
do widzenia i do usłyszenia- pożegnał się z nami, a następnie wyszedł z pomieszczenia.
    Kiedy drzwi zamknęły się za nim Igor i trener popatrzyli się jednocześnie na mnie. Ja jeszcze
zszokowana tą propozycją oraz, że oboje mężczyźni się na nią patrzą zapytałam zdziwiona
- No co?
- Nic, nic, tylko co zamierzasz zrobić w tej sytuacji?- zapytał pierwszy trener
- Nie mam pojęcia, naprawdę, proszę pana. Mam mentlik w głowie przez to wszystko- odparłam, krążąc
jednocześnie w kółko bezradnie po gabinecie trenera- muszę porozmawiać z rodzicami i Xawerym, może
oni doradzą mi co mam zrobić, bo ja nie mam pojęcia co robić- dodała,.
- Dobra. Spotkamy się jutro na treningu regeneracyjnym. Idź się przebrać i jedź do domu- oznajmił Walesik
- Przyjadę jutro do ciebie o 14 i pogadamy na ten temat. Trzymaj się, cześć- odparł Igor, a następnie opuściłam gabinet Walesika.

P.S
Wiem, wiem, że kijowy rozdział, ale jakoś tak wyszło. Liczę na wasze komentarze. Następny będzie w przyszłym tygodniu ;) Miłego czytania ;D Cześć

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 1- Nasza mała wygrana


    Wrzawa na trybunach hali była ogromna. Kibice szaleli z radości, gdyż brakowało nam tylko
jednego punkta do zdobycia upragnionego awansu do etapu ogólnopolskiego w Międzyklubowych
Mistrzostwach Świata. Była przerwa o którą poprosił trener Ruchu Dąbrowy Górniczej na koniec trzeciej
partii meczu, który miał się zakończyć na naszą korzyść. Kiedy pozostałe dziewczyny wycierały z siebie
pot lub piły wodę, ja wraz z pozostałymi dziewczynami słuchałyśmy wskazówek, które mogły by nam
pomóc w zwycięstwie.
- Dziewczyny, brakuje nam tylko jednego punktu do zwycięstwa! Ola, ty przyjmiesz zagrywkę od nich,
Monika, postaraj się rozegrać to do Karoliny, a reszta asekuruje i ochrania tą trójkę, zrozumiano?
- Tak jest!- oznajmiłyśmy wszystkie jednocześnie i udałyśmy się do linii bocznej boiska.
    Sekundy dzieliły nas do końca przerwy, spiker, aby kibice się nie nudzili komentował
dotychczasowe nasze posunięcia na boisku i oceniał naszą taktykę oraz mówił swoje przypuszczenia o
czym mogą do nas mówić nasi trenerzy, a gdy wszystkie wyszłyśmy na boisko, aby dokończyć mecz
dokładnie opisywał każdy nasz najmniejszy ruch.
- Nasz trener dał już wskazówki swoim zawodniczkom, a trener Folawski jeszcze tłumaczy swoim
dziewczynom jak mają grać. Naszym dziewczynom brakuje tylko jednego punkta do zwycięstwa w tym
meczu i przejścia do etapu ogólnopolskiego mistrzostw klubowych młodzieży! Koniec przerwy. Dziewczyny
są już na boisku po obu stronach. Końcówka trzeciego seta rozpoczęta. Na zagrywce stoi Maja
Robertowska zawodniczka Ruchu Dąbrowa Górnicza z numer 9. Zaserwowała piłką 110 km/h, cóż za
zagrywka!, ale naszych dziewczyn to nie przeraża. Ola dzielnie odebrała tę jakże mocną zagrywkę, Monika
poszukała stosownego rozegrania i Karolina wykonała swój firmowy zwód i wbiła piłkę w pole
przeciwniczek! I stało się! Nasze dziewczyny z Warsaw Club Volleyball Junior po raz pierwszy raz dostały
sie do etapu ogólnopolskiego! Na naszych oczach rodzi się historia!- oznajmił spiker.

P.S.
Wiem, że ten rozdział jest krótki i nie wzniósł jak narazie żadnych emocji w to opowiadanie, ale według mnie jest dobry na sam początek. Następne rozdziały będą już ciekawe. Nowy post pojawi się jutro, a kolejny dopiero za tydzień. Liczę na to, że zostawicie jakiś ślad po wizycie na moim blogu w postaci komentarza. Do następnego, cześć :D

piątek, 4 stycznia 2013

Na początek od autorki

    To jest mój pierwszy blog na którym tak na serio piszę opowiadanie o bohaterce, która jest związana z światem siatkarskim(STOP! więcej nie zdradzę, bo nie będziecie czytać moim postów, więc reszty dowiecie się z biegiem czasu w dodawanych postach).
    Tak więc na początek chciałam zaznaczyć chyba najistotniejszą rzecz: posty będą umieszczane na blogu tylko i wyłącznie w weekendy, gdyż w tygodniu mam straaasznie dużo obowiązków szkolnych i domowych(wyjątkami będą ferie i wakacje, ale i tak będę mniej wiecej wtedy oznajmować w jakim odstępie czasu dodam następnego posta w tych okresach).
    Kolejną rzeczą chcę oznajmić, że to opowiadanie jest całkowicie zmyślone i nie ma tam użytych żadnych nazwisk które znam z życia osobistego(jeżeli się zdarzyła by taka sytuacja to z góry bardzo, ale to bardzo przepraszam).
    Proszę was(chyba jak każdy blogowicz), żebyście zostawili ślad obecności na moim blogu w postaci komentarza.
    Na koniec życzę wam, aby moje rozdziały się spodobały i żebyście zostawiali komentarze pod postami(rozdziałami), bo to naprawdę pomaga w tworzeniu kolejnych postów.


P.S
Pierwszy rozdział powinien pojawić się już jutro w godzinach popołudniowych raczej, ale nie obiecuję czy to będzie wcześniej czy później ;)
I wiem, że obecne tło z siatkówką(której poświęcony jest ten blog) ma nie wiele wspólnego, ale z biegiem czasu dojdę do jakiegoś obrazu, który łaskawie mi się wczyta na tło tego blog, więc narazie muszę korzystać z obrazów w tle jakie oferuje www.blogger.com ;)