niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 7 Strasznie długi sen


* * * * * * *Tydzień później* * * * * * *
Kiedy powoli otwierałam oczy zaczęło mnie razić jakieś bardzo jasne światło. Na twarzy czułam jakiś ucisk, ale się okazało, że mam maskę tlenową. Chciałam poruszyć prawą nogą, ale coś mi ją usztywniało. To samo chciałam zrobić z rękami, ale na szczęście umiałam poruszyć obydwoma. Gdy otworzyłam szerzej oczy i zobaczyłam swoją mamę, Donatę, która na widok moich otwartych oczu powiedziała
- Witaj, córeczko
- Cześć, mamo. Gdzie jestem?- zapytałam ledwo wydobytym z gardła głosem
- Kochanie, miałaś wypadek samochodowy i to bardzo poważny. Pamiętasz coś z tego dnia?
- Tak, chociaż wolałabym zapomnieć w 100%- odparłam i poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
- Oleńko, co się wtedy stało?- zapytała mnie mama
- Opowiem ci jak już bardziej dojdę do siebie. Jak długo byłam nieprzytomna?- zapytałam kolejny szeptem
- Lekarze wprowadzili cię w śpiączkę i dopiero teraz po równym tygodniu cię wybudzili- wytłumaczyła mi moja rodzicielka
- Czyli rozgrywki w Kanadzie się już odbyły?- zapytałam
- Tak. Karolina i Monika były i przywiozły dla ciebie kilka pamiątek- odparła z uśmiechem
- A są teraz w szpitalu?
- Tak, znaczy tylko Monika, bo Karolina musiała pojechać do domu, bo jutro ma parę sprawdzianów i musi się pouczyć, przynajmniej mi tak mówiła- oznajmiła moja rozmówczyni, a ja się tylko uśmiechnęłam
- Tylko od kiedy ona się uczy?- zapytałam sama siebie pod nosem, a do mamy powiedziałam
- To gdzie jest Monia?- zapytałam
- Za drzwiami- odparła mama, a następnie poszła do drzwi.
W pomieszczeniu pojawiła się Monika i jej chłopak. Podeszli do mojego łóżka, wymieniliśmy się uśmiechem na znak powitania, a następnie powiedziałam do mamy
- Mamo, możesz zostawić nas na kilka minut?
- Dobra. Pójdę do bufetu coś zjedz, a wy sobie porozmawiajcie- odparła z uśmiechem, a następnie wyszła z sali.
Gdy zamknęła drzwi, Piotrek zapytał mnie wprost
- Co ci zrobił ten idiota?- ale po tych słowach dostał tylko ostrzegawcze spojrzenie od Moniki, która powiedziała w obronie ukochanego
- Przepraszam za niego, nie powinien tak mówić o Xawerym
- Nic się nie stało, a może tak mówić, bo nie jesteśmy ze sobą- oznajmiłam im, a oni patrzyli na mnie ze zdziwieniem w oczach
- Jak to? Przecież byliście idealną parą- powiedziała Monika, kiedy już minęła ją pierwsza fala szoku
- Tak, byliśmy. Ten idiota zdradził mnie z Iloną- odparłam z łzami w oczach.
- Co za dupek! Czemu mu on jeszcze po świecie chodzi? Mogłem mu dołożyć jak tu był wczoraj- odparł Piotrek
- Co powiedziałeś? Był tutaj?- zapytałam zdziwiona
- Tak. Zostawił ci bombonierkę i jakiś list- oznajmiła Monika i wskazała na mój stolik koło łóżka
- Jeszcze z nim pogadam, ale Piotrek nic mu nie rób, okej?- odpowiedziałam
- Dobra, zostawmy temat tego idioty w spokoju. Mamy dla ciebie parę niespodzianek z Kanady- odparła Monika z uśmiechem, wyciągnęła pudełko i położyła go na stoliku.
- Co to jest?- zapytałam zdziwiona
- To są koszulki od Możdżona, Kurka, Winiara, Ziomka, Cichego Pita, Kosoka, Igły, Zagumnego, Jarosza, Zibiego, Kubiaka i Ruciaka z autografami od wszystkich oraz małą niespodziankę filmową- odparła z uśmiechem Monika i odpaliła swojego laptopa
- A jak im poszły mecze?-zapytałam
- Znakomicie. Pokonali Brazylię, ale przegrali tylko z Kanadą, a tak to rewelacyjnie. Następna faza w dzień dziecka- oznajmił Piotrek
- Na niej zamierzam być w 100%- odparłam z uśmiechem
- Dobra. A teraz patrz na to- wtrąciła się Monika i włączyła mi jakiś filmik.
Z tego co się zorientowałam to był filmik "zza kulis" reprezentacji zrealizowanego w ramach programu "Igłą szyte" kręconego przez Krzyśka Ignaczaka. Na końcu każdy powiedział parę miłych słów dla mnie.
- Jak tego dokonaliście?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Czego niby?- odparł z uśmiechem Piotrek.
- No, skąd wzięliście filmiki od samego Igły?- odparłam
- To są kopie na płytce DVD, a oryginały i tak są u niego na jego słynnej kamerze- odpowiedziała Monika.
- Cudownie. Kochani jesteście, a nasz nocleg w Katowicach nadal aktualny?- zapytałam
- Oczywiście. Tylko nie wiem czy będziesz zadowolona...- oznajmiła dziewczyna
- Niby czemu coś miałoby mi popsuć? Xawery już dla mnie nie istnieje- odpowiedziałam.
- Dobra, my już będziemy się zwijać, bo jest już późno, a jutro mam trening bardzo wcześnie z taktykami na mecz- odparła Monika
- Nie ma problemu. Pozdrów dziewczyny i trenera- oznajmiłam, a oni pożegnali się ze mną i wyszli z mojej sali.
Po kilku chwilach do sali weszła moja mama. Kiedy nie zobaczyła moich przyjaciół zapytała
- To już poszli?
- Tak. Jutro Monika ma trening przed meczem, bo z tego co pamiętam to grają w piątek. Ja też bym grała, gdyby nie ten wypadek i miałam pomóc się dostać do etapu europejskiego- powiedziałam z smutkiem
- Nie martw się, kochanie. Jeszcze nie jeden mecz zagrasz z dziewczynami i staniecie na najwyższym podium- pocieszyła mnie mama- a co ci przywieźli z Kanady?- dodała mama na zmianę tematu
- Koszulki z autografami chłopaków i filmiki od samego Igły- odpowiedziałam z uśmiechem
- To cudownie. A właśnie jak byłaś w śpiączce dzwonił trener i prosił, że jak się obudzisz to masz oddzwonić- odpowiedziała mama
- Nie ma problemu. Ile już tu siedzisz?- zapytałam
- Nie ważne, słoneczko, dla mojego dziecka warto jest się poświęcić- odparła i pogłaskała mnie po policzku
- Idź do domu. Tomek, Marek i Klaudia cie potrzebują, a ja sobie poradzę- odparłam i do pomieszczenia wszedł mój ojciec, Andrea Anastasi.

P.S
Miłego czytania

2 komentarze:

  1. Chwila, chwila, że jak?! To Andrea jest ojcem Olki? Czy ja coś przeoczyłam, czy dopiero teraz jest pierwsza wspominka o nim? Nie no, jestem w szoku!
    Mam ochotę udusić Piotrowskiego. Gdyby nie ten jego numerek z Iloną, Oli tak naprawdę nic by nie było i mogłaby polecieć na swoje ukochane mecze. Całe szczęście, że nic się jej nie stało. Ale za to jakie 'nagrody' pocieszenia dostała, ho, ho, też bym takie chciała! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. no wiesz ;) ja też bym takie chciała, ale chyba nigdy się ich nie doczekam, wiec piszę przynajmniej o nich w tym opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń