"Siatkówka jest takim wrednym sportem, który pierwsze efekty ciężkiej pracy daje dopiero po latach. Dlatego warto, mimo wielu niepowodzeniom zacisnąć zęby i dawać z siebie maxa, bo to kiedyś zaprocentuje."- Zbigniew Bartman
niedziela, 13 stycznia 2013
Rozdział 8 List
Kiedy zamknął drzwi, podszedł do mnie i do mamy, i przywitał się
- Witaj, córeczko. Jak się czujesz?- zapytał po włosku, bo nie umie mówić po polsku i w tym języku toczyła
sie cała ta rozmowa, siadając koło łóżka
- Bardzo dobrze. Właśnie mówiłam mamie, że powinna wracać do domu i ma się położyć spać, bo wygląda
jak chodzący trup- powiedziałam ojcu
- Donatko, ona ma rację- odpowiedział ojciec
- Matko kochana, jesteście identyczni. Dobra, idę spać i zajmę się domem. Wpadnę wieczorem około 18,
dobrze?- odparła mama i pocałowała mnie w policzek
- Dobrze, mamo. Jak coś będę potrzebowała, albo jak coś będzie mi się tu złego działo- oznajmiłam z
uśmiechem, a kobieta wyszła z sali i udała się do domu.
Kiedy zamknęła drzwi tata przybliżył się do mojego łóżka i powiedział
- Kochanie, gratuluję tobie tego ostatniego wygranego meczu i przejścia do fazy ogólnopolskiej- powiedział
- Dziękuję, ale nie zagram w tym meczu, bo jest jutro, a wypiszą mnie dopiero w poniedziałek z nogą w
gipsie- odparłam z gniewem do taty
- Wszystko będzie dobrze, kochanie- odparła tato
- Wiem, tatuś. Co tam u ciebie i Ericki?- odpowiedziałam i zmieniłam temat
- Dobrze. Gdyby nie ten wypadek to chciałem cię zaprosić na wspólną kolację- oznajmił tata
- A to ominęły mnie urodziny twoje lub Ericki?- zapytałam z zdziwieniem
- Nie, kochanie. Oboje mamy urodziny w październiku dopiero. Jak wyjdziesz z szpitala to chciałbym
zaprosić cię do Włoch, żebyś się bardziej zregenerowała
- Dziękuję tato, napewno przylecę jak tylko będe mogła
- To wszystko. Muszę już lecieć, bo mam zaraz trening z kadrą przed zbliżającym się turniejem i musze
wracać do Katowic. Mam nadzieje, że zobacze cię na trybunach- oznajmił tata
- Oczywiście- odparłam z uśmiechem, po czym tato wyszedł z sali.
Po zamknięciu drzwi przez tatę wzięłam kopertę z stoliczka przy łóżku od Xawery. Otwarłam
kopertę i zaczęłam czytać list od tego idioty w którym było napisane
"Droga Oleńko,
Wiem, że nigdy mnie mi nie wybaczysz
tego co ujrzałaś w czwartek w hotelu.
Nawet nie próbuje błagać cię o wyba-
czenie. Chciałbym, żebyś wiedziała, że
to co mówiłem ci na schodach w hotelu,
że to Ilona mnie zaciągnęła do łóżka,
kiedy byłam całkowicie zalany. Wiedz
też, że cie bardzo kocham i zawsze bę-
dę o ciebie walczyć z każdym mężczy-
zną, który stanie na drodze do naszego
wspólnego szczęścia.
Na zawsze twój
i zawsze
kochający ciebie
Kocham cię
Twój Xawery".
Po przeczytaniu listu zadzwoniłam do Piotrka, który jest z zawodu technikiem policyjnym i
pracuje w sekcji porwań. Na numerze domowym nikt nie odbierał, ale za jak zadzwoniłam na numer
komórkowy to odebrał po paru chwilach i powiedział
- Bardziewicz, słucham
- Piotruś, mam do ciebie sprawę
- O hej, Olka. Co się stało?- zapytał
- Ta sprawa dotyczy Xawerego, możesz przyjechać?- odparłam
- Tak, zaraz będę. Monika też może przyjechać?- zapytał na odchodne
- Oczywiście. Może mi doradzi- oznajmiłam
- Okej, to zaraz będziemy- odparł Piotrek i rozłączył się.
P.S
Mało znaczący rozdział :) ale cóż :) do następnego i miłego czytania :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawa jestem, co też ciekawego Olka zaplanowała. Swoją drogą całkiem przyjemny ten list, jednakże szkoda, że Xavery docenił to, co ma, dopiero po stracie.
OdpowiedzUsuńAch, jak ja chciałabym mieć takiego ojca! :) Tylko w sensie siatkarskim, bo mojego tatusia nie wymieniłabym na żadnego innego. :D