piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 10 Marzenia jednak czasem się spełniają


* * * * *Miesiąc później* * * * *
Przez ostatni miesiąc w moim życiu nie wydarzyło się nic konkretnego, no może oprócz tego, że
jednak moja ukochana choroba jaką jest niewydolność nerek nie pozwoliła mi jednak wrócić na boisko, ale
jestem trenerem, a w zasadzie jego asystentem w moim ukochanym klubie i bardzo się cieszę, że chociaż
tak mogę pomagać wspierać dziewczyny podczas wszystkich rozgrywek ligowych i różnych innych
konkursów. Moja klubowa drużyna wygrała wszystkie następne etapy, ale zajęły niestety 3. miejsce, ale
jak na pierwszy raz, kiedy tak szybko awansowałyśmy, a po za tym wyszłam z szpitala, po 3 tygodniach
zdjęli mi gips z nogi i chodziłam na rehabilitację. Narazie w moim życiu nie pojawił się żaden mężczyzna z
którym chciałabym się związać na stałe, jak z Xawerym. O nim staram sie nie myśleć i żyć pełnią danego
mi życia. Od tamtego fatalnego dnia zamieniliśmy raptem 5 zdań. Dzisiaj z Moniką i Karoliną, która zdała
wzorowo egzaminy, wylatujemy do Sofii w Bułgarii na weekend w trakcie którego będziemy kibicować
polskim chłopakom na ćwierćfinale, półfinale i finale Ligii Światowej 2012 o ile nasi chłopaki się dostaną
powyżej ćwierćfinału, a mój tata załatwił nam bilety, które nie były prawie dostępne na całym świecie już
od ponad 3 miesięcy oraz noclegi w tym samym hotelu w którym będzie spał z kadrą, a dzięki niemu
miałam również relację z całej Ligii Światowej, ponieważ załatwił mi zgodę na podłączenie się do kamer
FIVB i oglądałam każdy mecz na moim laptopie. Oprócz tego PZPS zaproponował mi posadę asystenta
trenerów w polskiej kadrze siatkarskiej mężczyzn i oczywiście ją przyjęłam, ale nikt oprócz taty o tym nie
wie, gdyż to wszystko ma zostać oznajmione im wieczorem podczas uroczystego wieczorku
zapoznawczego zaraz po naszym przylocie do Sofii. Kiedy stałam w terminalu z mamą i Tomkiem i czekałam
na wywołanie mojego lotu to oczywiście musiałam wysłuchać monologu swojej kochanej mamusi, która
nie puściłaby mnie do Bułgarii i uwięziła w złotej klatce, żeby tylko zapewnić mi bezpieczeństwo.
- ...a i uważaj na siebie i zadzwoń zaraz po wylądowaniu na lotnisku...- mówiła swój stały monolog do mnie
mama, kiedy tylko wyjeżdżałam z domu na więcej niż kilka godzin.
- Mamo, ja mam prawie 20 lat, a nie 5 i wiem jak mam się zachowywać w obcym kraju, a po za tym tam
będzie tata, który napewno będzie mnie pilnował jak oczka w głowie i nie pozwoli, żeby cokolwiek mi się
stało- odparłam z uśmiechem
- Twój tata ma na głowie całą kadrę i do opracowania taktyki na następne mecze- odparł Tomek
- W kadrze z tego co wiem to są sami dorośli mężczyźni, więc nie musicie się o mnie martwić, bo
powinniście martwić się raczej o Klaudię i Marka, a ja jako już bardzo duża dziewczynka napewno sobie
poradzę, a po za tym tata zadba, żeby chłopaki z kadry też dbali o moje bezpieczeństwo. Tata odstawi mnie
do domu całą i zdrową najpóźniej 10 lipca, bo i tak ma jeszcze Memoriał Huberta Wagnera do rozegrania
przed wylotem do Londynu, a teraz idę, bo mi samolot odleci- oznajmiłam i poszłam w stronę kas, przy
których stały już moje przyjaciółki.
Kiedy podeszłam do nich cała poirytowana Monika pierwsza zapytała
- Co się stało?
- Moja mama. Jak zwykle zamknęłaby mnie w złotej, ciasnej klatce i nie puszczała nigdzie z domu-
oznajmiłam
- Kocha cię. Moja mama uważa natomiast, że powinnam sobie znaleźć jakiegoś chłopaka, bo nie może
znieść, że w wieku dwudziestu jeden lat siedzę w rodzinnym domu- odparła Monika
- Ale przecież twoim chłopakiem jest Piotrek i mieszkasz u niego- wtrąciła się Karolina
- Owszem. Piotrek jest moim chłopakiem, ale nie mieszkamy razem, tylko czasem u niego nocuje.
Mieszkam z rodzicami, bo chcę pomagać mamie w opiece nad tatą, ale ona uważa, że powinnam sie
wyprowadzić, bo ona sobie poradzi, ale i tak jej nie wierzę- oznajmiła Monika, a w głośnikach usłyszałyśmy wezwanie pasażerów
na nasz lot do Sofii.
Na swoich siedzeniach w samolocie siedziałyśmy po kilkunastu minutach. Kiedy obsługa
samolotu poinformowała nas o tym do czego służą i jak używać kamizelkę ratunkową, maska tlenowa i
pasy bezpieczeństwa nastał spokój na pokładzie i Karolina zapytała, przerywając przy tym ciszę.
- Kto nas odbierze z lotniska po wylądowaniu w Sofii?
- Mój tato, albo podeśle któregoś z chłopaków lub zamówi dla nas taxi- oznajmiła
- Matko kochana, ty to masz szczęście- odparła Monika, zmieniając temat
- Jakie znowu ja mam szczęście?- zapytałam zdziwiona
- Nazywasz się Alexandra Anastasi i jesteś córką trenera polskiej reprezentacji w piłce siatkowej, więc
możesz mieć siatkarzy na wyłączność- oznajmiła dziewczyna na cały głos, a ja gestem kazałam jej się
uciszyć, a następnie powiedziałam
- Radzę ci jeszcze głośniej, bo cię na Antarktydzie nie słyszeli, a po za tym ojciec dopiero w tym roku
załatwił mi te bilety i żadnego siatkarza jeszcze nie poznałam
- Czemu nie chcesz, żeby wszyscy wiedzieli kto jest twoim ojcem? Przecież w naszym kraju przez swoje
czyny trenerskie wobec naszej kadrze siatkarskiej jest legendą- odparła Monika
- To nie znaczy, że wszyscy muszą o tym dowiedzieć. Po za tym nawet nie jestem do niego podobna, no
może po za oczami, bo mój naturalny kolor włosów to rudy- odparłam, po czym zapadła cisza, która trwała aż do końca lotu.

P.S
Rozdział taki sobie ;/ ale za to pocieszam sie wygraną naszych piłkarzy ręcznych wczoraj, ale pierwsza połowa do genialnych nie należała. Po za tym bardzo podobał mi się mecz Radwańskiej i bardzo jej gratuluję. Trochę się zawiodłam na Jerzym Janowiczu, ale też mu gratuluję, bo w ciągu roku roku tak daleko zaszedł, a to już naprawdę coś . . . Te opowiadanie zamienia sie w Modę na sukces, ale nie twierdzę, że takie są moje zamiary, żeby to była baaardzo długa opowieść :) Następne rozdziały pojawią się jeszcze w ten weekend i mam nadzieje, że wam się spodobają . . . A narazie to miłego czytania i liczę na komentarze od was :)

2 komentarze:

  1. Kurczę, ja, gdybym nazywała się Anastasi, z pewnością podbiłabym do któregoś z siatkarzy, chociażby z czystej ciekawości. No chyba córeczki trenera by nie skrzywdzili? ;)
    Asystent trenerów? Czy ta Ola nie ma czasem za dobrze? :P

    OdpowiedzUsuń